Ostatnio wszelkie gminne festyny i dożynki oblegają goście specjalni, a szczególnie szukający poklasku politycy. W Stanisławowie nie było ich na szczęście wielu, ale i tak dość agresywnie wykorzystali odrzańską eko-katastrofę do swoich celów. Panoszący się upał nie przeszkodził ani w ocenie wieńców czy degustacji potraw lokalnych, ani też w rywalizacji o najsilniejszą wieś. Dzięki profesjonalnej scenie wszyscy słyszeli nawet potknięcia słowne nie tylko prowadzących...
Scena od chcenia
Tradycyjnie dożynki gminno-parafialne w Stanisławowie rozpoczęła dziękczynna celebra w miejscowym kościele. Mury świątyni wypełniły wieńce, które wkrótce stały się ozdobą dożynkowej sceny. Tym razem przysłoniły tylko jej kulisy, więc zebrani na stadionie goście i mieszkańcy gminy nie tylko słyszeli, ale i widzieli autorów przemówień i życzeń składanych rolnikom oraz rewie śpiewu i tańca. Od miejscowej orkiestry dętej, przez Staśkowiaków, Dianę Hawryluk z Ukrainy, aż po Jorrgusa, Bobiego, Weronikę Zdzieborską i IRĘ na wieczorny deser.
Na początku był jednak całkiem tradycyjny aperitif, czyli akt darowania i dzielenia się chlebem z tegorocznych zbiorów. W rolach głównych zagrali żniwni starostowie – Anna Popławska z farmy bydła opasowego w Wólce Wybranieckiej i Piotr Rasztawicki upawiający na 30 hektarach warzywa w Zalesiu.
Na scenie rozegrały się także nagrodowe finały konkursów. Wójt Kinga Sosińska dała zarobić nie tylko twórcom wieńców, ale też mistrzyniom kulinarnym, biegaczom i wsiowym osiłkom...
I tak wśród kilkunastu większych i mniejszych dzieł wieńcowych licznej komisji najbardziej spodobały się wielkie, kłośne i pękate wieńce z Lubomina, Ładzynia i Rządzy, za co otrzymały odpowiednio 1500, 1000 i 700 złotych. Pozostałe, w tym wymowna, słomiana rzeźba Matki Boskiej Fatimskiej, zasłużyły tylko na 500-złotowe wyróżnienia.
Jeszcze większy zamęt w komisji wywołały potrawy. Oszalałe kubki smakowe musiały jednak spoważnieć i wybrały z potraw mięsnych karkówkę staropolską od Naszej Chaty ze Stanisławowa, pasztet z pieca od Dziarskich z Ładzynia oraz pierogi od KGW Cuda Wianki z Lubomina. Wśród potraw roslinnych wygrały ziemniaczane placki i pierogi od pustelnickiego Goździka oraz pasztet z cukini Wólczanek z Wólki Czarnińskiej. Cytrynowy zawrót głowy wprost z Rządzy, nalewka z pigwy Dworzan z Prądzewa-Kopaczewa i miętówka od Naszej Chaty były najsmaczniejszymi napojami, a flaczki z boczniaka z rządzy, deser Dziedziczek z Szymankowszczyzny i uszy gospodyni z Borka Czarnińskiego okazały się nie do pobicia wśród produktów różnego pochodzenia.
No i konkurs siłowy, który wygrali strażacy z Ładzynia przed działaczami Naszej Wólki z Wólki Czarnińskiej i druhami z Pustelnika. Wprawdzie bieg główny wygrał Adam Wasilewski z Dobrego, to jednak honor gospodarzy obronil drugi na mecie Piotr Podstawka, wyprzedzając mińszczanina Patryka Świętochowskiego. Najszybsza biegaczką okazał się Anna Podstawka, a klasyfikację najmłodszych wygrali Piotr Szczepanik i Albert Zdanowicz.
Widzów, degustatorów i ciekawskich nie brakowało...
***
Wrażenia z dożynek gminnych bywają ambiwalentne – od zachwytu po krytykę zbędnego wydawania pieniędzy. Szczególnie wtedy, gdy ich koszt sięga 100-150 tysięcy. Może wystarczyłyby integrujące i adekwatne do charakteru imprezy kapele ludowe z dechami do tańca, ale władza lubi się postawić. I kto jej takich ekstrawagancji zabroni...
J. Zbigniew Piątkowski
REPORTAŻ TV
Numer: 33 /1296/ 2022
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ