Problemy z miejscami kaźni i pamięci były, są i będą. Szczególnie położonymi w obcych, nieprzyjaznych państwach. My też mamy kłopot z monumentami chwalącymi czyny naszych „wyzwolicieli” ze Wschodu i co jakiś czas podnoszą się apele o ich usunięcie. Szczególnie teraz, gdy nad Dnieprem rozgrywa się krwawa jatka o różnie rozumianą wolność i bezpieczeństwo. Echa wojny nie omijają mińskich patriotów…
Znoje gierojów
Jak to jest, że w Mińsku Mazowieckim stoi pomniki morderców, gwałcicieli i okupantów… kto za to odpowiada – pytają na forach radykalni zwolennicy zniesienia tolerancji dla cokołów zwieńczonych pięcioramienną gwiazdą. Niektórzy idą jeszcze dalej i pytają, czy wyobrażamy sobie analogiczny pomnik ze swastyką. Przypominają, że niemal każdy z nas ma lub miał rodziców dziadków lub pradziadków, którzy żyli w tamtych strasznych czasach. Przez pamięć o nich nie możemy w wolnej Polsce trzymać pomników morderców z armii czerwonej i NKWD. Czy są tu ludzie, którzy wiedzą, że ta gwiazda, sierp i młot to symbole zniewolenia naszej ojczyzny. To czerwone ścierwo już dawno powinno zostać zaorane. Może znajdzie się ktoś, kto będzie jechał koparką po ulicy Warszawskiej w najbliższym czasie i zahaczy zupełnie przypadkiem o to gówno – namawiają do radykalnych działań. Przecież mamy prawo do usuwania z przestrzeni publicznej pomników propagujących komunizm lub inny ustrój totalitarny
Nie wszystkim miński pomnik pamięci żołnierzy armii czerwonej, którzy polegli w Mińsku Mazowieckim i okolicach przeszkadza. Tym bardziej, że wokół cokołu są groby, a tych bezkarnie nie można ruszyć.
Stąd pomysł, by na cmentarzu gierojów krasnoj armii umieścić tablicę z rzetelnymi informacjami, kim oni byli, co robili z cywilami oraz jak i kiedy ginęli. Właśnie wtedy, gdy trwały w stolicy krwawe walki, a oni wytrwale czekali na upadek powstania i zburzenie Warszawy.
Tak więc pomniki i cmentarze niech zostaną, bo burząc monumenty, niszczymy historię, a właśnie na niej powinniśmy uczyć się, do czego nie możemy dopuścić. Trzeba też wiedzieć, że owi żołnierze to głównie ofiary niefortunnego bombardowania Mińska Mazowieckiego przez sowietów w sierpniu 1944 roku.
Po takiej wymianie poglądów, trudno nie odwiedzić tego miejsca pamięci. Cicho tam, spokojnie i… czysto. Nie ma tam żadnego sierpa i młota, nie ma
kwiatów, a tylko pięcioramienna gwiazda wieńcząca cokół i takież gwiazdy na każdym grobie. Listę poległych znajdziemy na osobnej tablicy, osłoniętej częściowo gałązkami płożących krzewów.
Jakież to sielskie wobec płonących domów, gwałconych i zabijanych kobiet, ginących w zrujnowanych piwnicach ukraińskich miast i wsi. Jakież to ludzkie wobec zapowiedzi Rosjan o likwidacji polskiego cmentarza w Katyniu i braku miejsc pamięci o rzezi Polaków na Wołyniu. Tak, to zgoła inna skala, ale czyż pożaru nie wszczyna maleńka iskra…
Zostawmy więc w spokoju pomniki złych dziejów, dając im rzetelny, polski stempel, by nasi potomni mieli dowody i nie musieli uczyć się historii od naszych nieprzyjaciół.
Numer: 15/16 (1278/1279) 2022 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ