Grunt to tradycja, a taką było łapanie i retencjonowanie wód deszczowych. Czy takim powrotem do oszczędności wody będzie pierwszy w Mińsku Mazowieckim ogród deszczowy przy ul. Dąbrówki, na który wydano prawie 300 tysięcy złotych...
Zmowa deszczowa
Na razie wygląda dość skromnie, ale już wiosną stanie się przykładem systemu gromadzącego wodę opadową w nieprzepuszczalnej niecce, która z kolei będzie sprzyjała rozwojowi roślinności terenów podmokłych.
Twórcy mokrego zieleńca zaplanowali tam strefę przyuliczną z trawami ozdobnymi, lipami i hortensjami, a pomiędzy nimi hiacynty, narcyzy i tulipany. W samej strefie ogrodu deszczowego zobaczymy rośliny lubiące okresowe zalewanie i podmokły teren. Z drzew – cypryśnik błotny i grujecznik japoński, z krzewów - odmiany derenia i wierzby, a z bylin – kosaćce, kaczeńce, krwawnica i tatarak. Nie obyło się bez narzekań, bo ogród powstał na terenie garażowym. Mińszczanie pytają też władze, po co komu takie bajery i ile toto kosztowało… Lepiej było przeznaczyć te pieniądze na sprzątanie ulic i skwerów i że bardziej by się przydał chodnik na łączniku PLM/Dąbrówki obok kirkutu. Najlepsza jest jednak opinia, że jest to projekt, który nie tylko uratuje miasto przed zagładą. Oczywiście na miarę naszych chorych czasów. Skoro tak, to tylko czekać na zalew deszczowych ogrodów. Nie tylko zresztą w miejscach publicznych…
PS. Budowa ogrodu deszczowego została zlecona w trybie z wolnej ręki „zaprojektuj i wybuduj” Zarządowi Dróg Miejskich w Mińsku Mazowieckim za 292 244 zł
Numer: 49/50 (1260/1261) 2021 Autor: (jaz)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ