Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki rycerski

W pierwsze dni wakacji na placu Muzeum 7 Pułku Ułanów Lubelskich można było zobaczyć tłumy mińszczan oraz rycerzy i piękne białogłowy. Wszystkich przywiódł III Turniej Rycerski Jana z Gościańczyc, zorganizowany przez Bractwo Rycerskie Ziemi Mińskiej oraz Muzeum Ziemi Mińskiej.

Hełmy w słońcu

Z najdalszych okolic Polski, mimo ogromnego upału, przybyli rycerze z 17 bractw. A wraz z nimi – członkowie rodzin, toteż wśród namiotów toczyło się prawdziwie średniowieczne życie. Mińszczanie mogli obejrzeć obóz rycerski oraz wymyślne stroje, które siostry oraz bracia przygotowują sobie samodzielnie.

Rycerze – ubrani, jak co roku, w bobasy, dublety, suknie, braje, giezła, żakiety, nogawice, pikowańce, hełmy czy rękawice i zaopatrzeni w średniowieczną broń – stanowili żywą lekcję historii. Podobnie białogłowy zachwycały bielą lnianych koszul i czepców, żywym kolorem wełnianych sukienek i błyskiem skórzanych patynek. Wcale też nie dziwiło, że wkrótce pojętni, najmłodsi mińszczanie, zaopatrzeni w hełmy, miecze i kusze próbowali się w walce, a dziewczęta ustrojone w tęczowe tuniki i welony tańczyły wymyślne tańce na muzealnych trawnikach.

Rycerską brać witał Maciej Dmowski, życząc, by w walce o srebrną podkowę kierowali się odwagą oraz honorem. W programie imprezy znalazły się m.in.: turniej bojowy, łuczniczy, drużynowy, fire dance, bitwa rycerska, bieg dam oraz biegi rycerskie.

Zwycięstwa rycerzy były spektakularne, bo trzeba było, walcząc w pełnym rynsztunku, pokonać jeszcze upalne słońce. Oczywiście zawodnicy nie zawiedli i z finezją dawali z siebie wszystko, a ich wielkie dokonania przybliżał licznie zgromadzonej gawiedzi Arkadiusz Nowak. Średniowieczne potyczki były widowiskowe i budowały klimaty epoki. Sami wojowie swymi popisami przybliżali honor i etos rycerza, toteż nikogo nie zdziwiło, że z czasem zyskali całkiem liczne grono kibicujących im zwolenników. Nie obyło się też (za sprawą rzuconej rękawicy) bez pojedynku Radosława herbu Ciołek ze Smoczkiem z Niedzicy.

W szranki z rycerzami stawali nawet najmłodsi. Niektórzy, tak jak Karolinka, porywali się na nich, zamiast miecza lizakiem. Prawdziwą rycerką okazała się jednak Kamila, która z ogromną zawziętością atakowała mieczem rycerza Radka. Zaprawiony w bojach rycerz swobodnie dawał radę tym „gilgotkom”, ale i tak strach być chłopakiem tak wyzwolonej białogłowy.

Do wspólnego grania i śpiewania muzyki dawnej zachęcał warszawski orszak trubadura Kakofonixa, który przytulił się gościnnie w turniejowym obozie. Ania i Andrzej Nogalowie, Katarzyna Hansen oraz Darek „Czak” ze Starogrodzkiego Bractwa Rycerskiego sławili w swym śpiewie religijne oddanie rycerzy, wielkie czyny wojowników i bohaterskie smoki z odległej przeszłości. Także przy nich pojawiła się z czasem grupa śmiałków, marzących o karierze, wędrującego od turnieju do turnieju średniowiecznego minstrela. Wszyscy biesiadowali i śpiewali aż do późnych godzin wieczornych.

Numer: 28 (823) 2013   Autor: Teresa Romaszuk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *