Powiat mińskiCzytanie lokalno-narodowe

W literackim roku kosmicznego Stanisława Lema prezydent RP zarządził czytanie zaściankowej Gabrieli Zapolskiej. Nikt nie zaprotestował, więc cały naród jął wertować słodko-kwaśną przypowieść o moralności mieszczańskiej z początku minionego stulecia. Wręcz zaśmiewał się z rodzinnego i społecznego kołtuństwa, odnajdując w nim własne uprzedzenia i priorytety. A, fe... nadal jesteśmy omamieni amoralną dulszczyzną, choć tak trudno do niej się przyznać...

Fortuna kołtuna

Jak najlepiej przeczytać aktową sztukę, by uczynić zadość formie i treści? Najprościej przydzielić stałe role i pozwolić aktorom na poznanie tekstu, by się w nie mogli wcielić. Tak organizatorzy narodowego czytania uczynili w Stanisławowie, gdzie nawet bohaterowie komedii ubrali się w stroje z epoki. Szczególnie wyróżniała się matrona Dulska, którą zagrała nie do rozpoznania Ula Pacyga-Glanowska.
Podobnie było w Dębem Wielkim Wielkim, gdzie w ramach promocji czytania wywieszono sukienki sióstr Dulskich. Wszystko działo się podczas niedzielnego pożegnania lata i otwartych drzwi dębskiej kultury.

W Mińsku Mazowieckim wszystko inaczej... Wprawdzie na narodowe czytanie Moralności Pani Dulskiej połączono siły miasta z powiatem w ramach stolicy kultury Mazowsza, a nawet zaproszono aktorkę Tatianę Sosnę-Sarno, to wydarzenie nie było ani ciekawe, ani spójne. Wyglądało na wielką prowizorkę, ale – jak mawiał wieszcz Mickiewicz – do improwizacji też trzeba się przygotować. Tym bardziej, że władzom miasta chodzi o RELACJE wszystkiego ze wszystkimi. One na pewno były zachwiane, a poziom czytania niektórych aktorów dramatu – nomen omen dramatycznie słaby. Wyłapywana z publiki młodzież nie do końca wiedziała, co i jak ma czytać, a młodopolskie słownictwo też nie było łatwostrawne i kończyło się na dukaniu...
Wydaje się, że poza zawodową aktorką tylko starosta Tarczyński wiedział, co czyta, a burmistrz Jakubowski w roli zalecającego się Zbyszka był nie do podrobienia. Tym bardziej, że obiektem jego westchnień była seniorka Wanda Rombel, czytająca rolę zniewolonej gosposi Dulskich. Przewodniczący Krusiewicz wolał nie powielać tego mezaliansowego schematu.

Tak oto po stu latach dzięki naszemu prezydentowi przekonaliśmy się, jaka jest fortuna kołtuna. Sama Zapolska nie wiedziała, czy jej rozpisaną na trzy akty komedyję kupią teatry i ludzie pokazani we własnym, wcale nie krzywym lustrze. Kupili, bo lubią się śmiać z cudzych słabości i problemów. Chociaż sami mają podobne, nie zamierzają się ani oczyścić, ani zmienić. Dobrze im żyć bez moralności...

Numer: 37/38 (1249/1250) 2021   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *