Powiat mińskiWzięli i napisali...

Wszyscy wiemy lub powinniśmy wiedzieć, że śmierć jest święta, a szarganie nią – karygodne. W naszej kulturze nie wypada też mówić źle o zmarłych, by mogli odpoczywać w spokoju. Z drugiej strony trzeba osądzać, a nawet piętnować umyślnych i nieumyślnych zabójców. Stąd śledztwa, wyroki i ludzkie tragedie. Niektóre z nich nabierają rangi medialnej, a więc oceny jak najbardziej społecznej. Czy mamy prawo wiercić śmiercią bez dogłębnej wiedzy o jej przyczynach...

Wiercą śmiercią

Panie Redaktorze... Trudno powstrzymać nerwy, oglądając reportaż, a właściwie rozważania niejakiej Beaty o jej siostrze Barbarze. O co chodzi? Właśnie o śmierć 49-letniej pielęgniarki z Mińska, którą po prawie pół roku wywlokła z trumny uważna telewizja z obcym kapitałem.
Wywlokła i za późno, i za wcześnie. Za późno, bo incydent już społecznie przebrzmiał, a za wcześnie, bo póki sprawą zajmuje się prokuratura, nikt nie chce niczego ujawniać. Nie wiadomo więc, kto jest oskarżony i czy w ogóle komukolwiek zostaną postawione zarzuty.
Na razie znamy tylko charakterystykę zdrowia Barbary Strusińskiej i przebieg zdarzeń opowiedzianych przez siostrę zmarłej pielęgniarki. Naprawdę żal ściskał niejedno serce, gdy dowiadywał się z ekranu, że mimo dość młodego wieku Barbara była otyła i schorowana. Miała astmę i POChP, czyli
chorobę płuc, która objawia się dusznościami, a do tego cukrzycę, przez którą otrzymała stopień niepełnosprawności.
Aż nie chce się wierzyć, że tak chorą pielęgniarkę skierowano do pracy z chorymi, a szczególnie zarażonymi sars-cov2. Podobno oponowała, ale – jak twierdzi siostra – zapewniano ją, że będzie pracować w strefie czystej. Już wtedy wiedziała, że to wyrok. No i wykrakała, bo za kilka dni  zdiagnozowano jej covida. Na kwarantannie poczuła się gorzej, więc zabrano ją na oddział. Tam zmarła...
Nic dziwnego, że wybuchły żale związane z tą śmiercią. Szczególnie do dyrekcji szpitala i wojewody nadzorującego zatrudnienie. Być może także do władz powiatu mińskiego, które na równi z innymi odmówiły jakichkolwiek wyjaśnień. Co innego opina Naczelnej Izby Pielęgniarek, która podkreśla, że chora pielęgniarka powinna pracować w miejscu zapewniającym jej bezpieczeństwo. W mińskim szpitalu zabrakło tej staranności, którą właśnie sprawdza prokuratura.

Panie Reaktorze... czyż nie jest łatwo domyślić się, co z tego wyniknie. Sądzę, że w ielkie nic, czyli umorzenie dochodzenia. Nie z powodu braku winnych, a braku dowodów. Zawsze można złożyć winę na samą pielęgniarkę, która z powodu niewydolności płuc nie zawsze i nieszczelnie się chroniła. A tak na chłopski rozum, skoro czuła, że jest to wyrok, to czemu – zamiast grać bohaterkę – od razu nie odmówiła lub nie poszła na zwolnienie. Przecież była ustawicznie i poważnie chora..

Numer: 19/20 (1231/1232) 2021   Autor: Wasz DONOSiciel





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *