Powiat mińskiPomnik dzieci utraconych

W Polsce umiera co roku ok. 50 tys. dzieci, z czego najwięcej, bo ponad 40 tysięcy w okresie prenatalnym. Dla wielu rodziców to nie są tylko płody czy szpitalne odpady, a ludzkie aniołki godne szacunku i pamięci. Najlepszym miejscem ich czci są cmentarze, gdzie powstają zbiorowe grobowce lub tylko symboliczne pomniki. Tam można je wspominać, ukwiecić i ogrzać serdecznym płomieniem. Niedawno taki anielski pomnik z dwiema zbiorczymi mogiłami wzbogacił miński cmentarz parafialny…

Anioły bożej woli

Przechodząc główną alejką mińskiego cmentarza parafialnego, a nie minąwszy jeszcze kwater żołnierskich, można zauważyć nowy pomnik. Już z dala rzuca się w oczy wysunięty lekko na alejkę biały anioł, ale dopiero z bliska widzimy wyryty na cokole napis GRÓB DZIECI UTRACONYCH. Obok niego umieszczono dwie symboliczne mogiłki – z prawej Ś+P. DZIEWCZYNKA i z lewej Ś+P. CHŁOPIEC. Już wszystko jasne, że odnoszą się do tych dzieci, którym nie było dane przyjść na świat i żyć… Inicjatorem budowy pomnika był proboszcz parafii NNMP Jerzy Mackiewicz, a wykonawcą Zakład Usług Pogrzebowych Exitus Sławomira Mocha.
Ta, nie tylko symboliczna mogiła, powstała w czasie, kiedy obrona życia jest wciąż żywa, a dla niektórych nawet kontrowersyjna. Powstała w atmosferze protestów lewackich obrończyń aborcji na życzenie.
Przypomnijmy więc, że serce dziecka zaczyna bić w 21. dniu od poczęcia. W dziewiątym tygodniu ciąży dziecko ma już unikatowe linie papilarne, a w 22. tygodniu mierzy 18–20 cm i waży około pół kilograma. Dotyka swojej twarzy, słyszy głos mamy czy szczekanie psa.
Tymczasem w wielu szpitalach w Polsce dzieci zmarłe w łonie matki traktowane są jak odpady medyczne – choć według obowiązującego od 2007 r. prawa są to zwłoki ludzkie, które należy pochować na cmentarzu. Oznacza, że utylizacja ciał dzieci utraconych jest prawnie nielegalna, a moralnie – niedopuszczalna i grzeszna.
W wielu szpitalach pacjentki informowane są o prawie do pochówku dziecka, niezależnie od czasu trwania ciąży. Jeżeli rodzice nie chcą sami pochować swojego dziecka, szpital przekazuje ciało do pochówku w zbiorowym grobie na cmentarzu komunalnym. W przypadku kiedy nie jest możliwe określenie makroskopowe płci dziecka, wówczas rodzice na swój koszt mogą wykonać badania genetyczne, do których wystarczy tylko fragment kosmówki.

Wystarczy więc tylko chcieć, ale nadal liczba poronień nie zgadza się z liczbą pochówków. Szpitale tłumaczą to brakiem tkanek okołoporodowych w 80 proc. poronień. Wydaje się to nieprawdopodobne, choć oczywiście zdarzają się poronienia, w których nie ma ciała dziecka. Zdaniem obrońców życia to kwestia procedur szpitalnych w ponad 400 oddziałach położniczych. Na każdym z nich każdego roku może dochodzić nawet do setek poronień i martwych urodzeń. Chowanych jest kilka procent.
Co dzieje się z resztą ciał… czy ktoś się o nie upomina… jak długo jeszcze pomniki dzieci utraconych z miejscami pochówku przestaną być rzadkością, a staną się cmentarną normą? Tylko wtedy, gdy na każdym oddziale położniczym liczby poronień i pochówków zaczną się wreszcie zgadzać.

Warto też wiedzieć, że po stracie dziecka ze stwierdzoną płcią rodzice mają prawo otrzymać ze szpitala kartę martwego urodzenia, na podstawie której USC sporządza akt urodzenia z adnotacją o martwym urodzeniu, odebrać jego ciało za pośrednictwem zakładu pogrzebowego i pochować je, uzyskać zasiłek pogrzebowy z ZUS, a nawet skorzystać z 8 tygodni urlopu macierzyńskiego.
Można też zrzec się prawa do pochówku. Tam, gdzie są procedury, dziecko zostanie pochowane zbiorowo, a gdzie miejsca takiego pochówku nie ma, potraktowane zostanie jak części ciała ludzkiego i zutylizowane jak odpad…

PS. A jak jest w mińskim szpitalu – już w kolejnym numerze Cs.

Numer: 5/6 (1217/1218) 2021   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *