Dębe Wielkie zwierzęce
Reputacja władzy gminnej wisi nieraz na włosku. Próbują więc ją zerwać antagoniści, a czasami nasłani przez nich ekolodzy czy miłośnicy zwierząt. Ostatnio wpadli na trop dwóch psów...
Pies jak bies
Jeden był trzymany w beczce, a drugi w garażu Podobno dwie wrażliwe kobiety od kilku lat starały się zainteresować problemem warunków bytowania psów urzędników gminy Dębe Wielkie. Niestety, bezskutecznie, więc na pomoc ruszyło zwierzęce pogotowie i psy uratowano. Teraz szukają im domu nawet w najdalszym zakątku kraju.
Przy okazji psiej akcji rykoszetem oberwał wójt Kalinowski, który zarzuty uznał za bezpodstawne. Otóż pierwsza informacja o tych psach wpłynęła do gminy w 2017 roku. Reakcją była wizja w terenie, podczas której właściciel został zobowiązany do utrzymywania psów na dłuższych łańcuchach i wybudowaniu im kojców. Niestety nie zrobił tego, ale stan psów był dobry. Pomimo wielu kontaktów z właścicielem warunki przetrzymywania zwierząt ani się nie poprawiły, ani pogorszyły. Oczywiście, gmina ustali dokładną procedurę postępowania w przypadkach zgłoszeń niewłaściwych warunków przetrzymywania zwierząt, co nie znaczy, że czasowe odebranie zwierząt może być bezprawne. Tu osoba odbierająca psy telefonicznie zadeklarowała zaopiekowanie się psami, ale nie zgłosiła formalnie sprawy. Wójt deklaruje, że dopiero po wydaniu decyzji o czasowym odebraniu psów zostaną one umieszczone w schronisku.
Numer: 5/6 (1217/1218) 2021 Autor: (jaz)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ