Mińsk MazowieckiKolędowanie w czasie zarazy

W polskiej tradycji duszpasterskiej kolędowanie, czyli odwiedzanie parafian ma swoją długą i piękną tradycję. W tym roku z powodu trwającej zarazy nie będzie ono możliwe w zwyczajowej formie. Biskupi, w tym Warszawsko-Praski Romuald Kamiński, wyraźnie pouczają, że dotychczasowa forma wizyt duszpasterskich z nawiedzeniem mieszkań i domów jest niemożliwa. Czy wszyscy proboszczowie dotrzymują tego zakazu...

Kwity na wizyty

O zakazach wiedzą parafianie i z niezadowoleniem informują media o próbach ich ominięcia. Piszą na przykład, że jednym z niesubordynowanych proboszczów jest ksiądz Mackiewicz z parafii NNMP, który każe stać ludziom na mrozie przed posesjami lub blokami z kropidłem i wodą święconą. Do tego mają mieć przygotowane koperty z pieniędzmi i adresami kościelnych filantropów. Przecież to są kpiny – twierdzą zbulwesowani parafianie.
Rzeczywiście, na stronie parafii NNMP nietrudno zauważyć podziękowania za… miłe przyjmowanie księży po kolędzie, mimo dokuczliwego mrozu, za dar modlitwy i za ofiary na utrzymanie kościoła oraz cegiełki na budowę domu parafialnego.
Jest też instrukcja kolędowania. Otóż w blokach księża mają podchodzić do każdej klatki i tam mieszkańcy będą schodzić z krzyżem lub obrazem świętym, które kapłan będzie błogosławił. W ten sposób błogosławieństwo Boże będą zanosić do mieszkań. Proboszcz przypomina też o przygotowaniu z kopert dokładnym adresem zamieszkania. Oprócz tradycyjnych ofiar mogą kupić cegiełkę na budowę domu katechetycznego.
Oczywiście, biskup Warszawsko-Praski Romuald Kamiński zalecił, by tegoroczne kolędowanie organizować przede wszystkim w świątyniach, odprawiając msze święte w intencji żyjących i zmarłych mieszkańców. Jednak dopuścił też modlitwy za parafian przy krzyżach i kapliczkach i spacer ulicą obok domów, by pobłogosławić mieszkające tam rodziny. Wszystko oczywiście w pełnym reżimie sanitarny.
Wynika z tego, że w mińskich parafiach nie dochodzi do złamania przepisów, a jedynie do wystawiania parafian na próbę pogodową, a szczególnie mrozu, wiatru lub śniegu i deszczu. Wcale to nie oznacza, że nie można zamówić mszy w intencji mieszkańców bloku, ulicy czy wsi. Pytanie tylko, czy warto narażać się na kontakt w kościele, czy lepiej i bezpieczniej wyjść na kilka minut przed dom. Ba, wizyta zdrowego księdza w domu nikomu by nie zaszkodziła, więc po co te obostrzenia. Problem w tym, że coraz mniej rodzin ma na nią czas i ochotę...

Przy okazji warto przypomnieć, że mimo pandemii, pod koniec października grupa ok. 600 osób krzyczała używając wulgaryzmów przeciw Bogu, Kościołowi i Kapłanom. Proboszcz z grupą ok. 40 wiernych odmawiał przez głośniki różaniec. Wcześniej przed południem, teren wokół Kościoła został pokropiony wodą święconą i obsypany solą egzorcyzmowaną, by duchowo ochronić Kościół i teren przed dewastacją i bluźnierczymi napisami.
Rekolekcje wielkopostne były odwołane, ale adwentowe odbyły się normalnie. Co ciekawe, jak donosi proboszcz, do spowiedzi przystąpiło aż 60 procent penitentów spoza parafii. Natomiast mszalne datki wiernych nie idą na pensje proboszcza i księży. Z tacy opłaca się pracowników Kościoła, ogrzewanie, prąd oraz różne naprawy i remonty. W 2020 roku zainwestowali w dach na domu parafialnym, ukończyli remont ołtarza głównego z oświetleniem, wybudowali 400 metrów kw. alejki na cmentarzu, a także ogrodzenia cmentarza od strony stacji paliw, a z kamienia od frontu Wystarczyło na montaż ławek wokół świątyni, montaż czterech kropielnic bezdotykowych, założenie monitoringu na cmentarzu przy pojemnikach na śmieci i wiele innych drobiazgów.
I to wszystko przy coraz słabszej frekwencji, o czym przy najbliższej okazji...

Numer: 3/4 (1215/1216) 2021   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *