Powiat mińskiPowiat miński festynowy

Nic tak nie sprzyja popularności i uznaniu wyborców, jak igrzyska. Przez 10 lat powiat urządzał z miastem majówkę, ale współpraca bardziej promowała Mińsk, więc zarząd rzekł – basta i postanowił świętować w połowie czerwca. Oficjalnie ze względu na stabilną pogodę, co i tak spowodowało niesnaski, a nawet bojkot imprezy przez miński magistrat.

Gry czerwcowe

Właściwie powiatowe świętowanie trwało dwa dni. Musiało, by bezkolizyjnie połączyć sympozjum gospodarcze z rozgrywkami sportowymi i festynem na placu przy ul. Budowlanej. To on zwieńczył starania organizatorów, by połączyć pożyteczne z przyjemnym, a także twórcze z dającym frekwencję.

W głównej roli wystąpiła scena, a właściwie artyści, którym dano czas na prezentacje dokonań i talentów. Na początek dzieci bawili fakir i iluzjonista z cyrku Bahamas, a po wystąpieniu duetu Tarczyński – Krusiewicz do głosu dopuszczono gminy. Kałuszyn pokazał zespoły ludowo-teatralne, Jakubów nie zląkł się kłopotów Doroty, Latowicz oklaskiwał kapele Ptasińskich, Cegłów chwalił się Podcierniankami, sopranistką Emilia Gromulską i freestylowcem Krystianem Wójcikiem, a Mrozy – urokliwym bandem Combo i tancerkami z Indigo Dance Art.

Wszyscy mieli po pół godziny, ale i tak na wręczanie nagród sportowcom trzeba było poczekać. Co ciekawe, zdobyli je także mińszczanie, a więc przedstawiciele nieobecnych władz Mińska.

Napiszemy o nich za tydzień, bo już czekają na pochwałę Bolek i Carlo. To panowie od rysowania płyt, czyli DJ’e. A pochwalić ich trzeba za rozkręcenie smutnej atmosfery przed sceną. Tam zebrało się już znacznie więcej gości niż podczas prezentacji gmin, bo czekali na zespół Milano, a właściwie na ich discopolowe przeboje. Plac aż podskakiwał od trzęsących się fanów Maćka Koszczuka, następcy Tomasza Sidoruka i Piotra Kopańskiego, którzy wylansowali takie przeboje jak Jasnowłosa, Bara bara bara, Kasiu Katarzyno, Everybody frytki czy Brązowe oczy.

Teraz nie jest inaczej, bo discopolowbrew opinii wysmakowanych melomanów ma się dobrze i ściąga rzesze fanów. Szkoda tylko, że śpiewającym z playbacku artystom woda sodowa za mocno uderza do głowy i powoduje naiwne zakazy. Markowy wokal nie boi się ani nagrywania, ani filmowania, więc należałoby się zastanowić, czy w ogóle zapraszać na imprezy sceniczne fanaberie.

Przebojem tego wieczoru był jednak koncert wiolinowo-laserowy. Gdy na skrzypcach grała Kasia Szubert, lasery rzeźbiły w ścianie dymu dynamiczne witraże.

Pierwsza powiatowa czerwcówka była udana, co wcale nie znaczy, że nie trzeba jej wzmacniać nowymi atrakcjami. Na pewno należy docenić promujące się gminy, a nieobecnym uświadomić, że ich brak szkodzi mieszkańcom.

Numer: 25 (820) 2013   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *