Na Grzebowilk spadły ostatnio trzy plagi. Nie dość, że na przejeździe kolejowym zginął chłopak, to trzy dni później ktoś podpalił bele słomy. Na dodatek w szkole – jak donoszą zaniepokojeni rodzice – wybuchła zaraza, do której nikt się nie przyznaje, a sanepid nie reaguje...

Grzebowilk na covid

Dwie plagi opisali policjanci i strażacy. W pierwszej donoszą, że 7 września ok. 17:30 na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Grzebowilku doszło do zderzenia z udziałem skutera oraz pociągu pasażerskiego, w wyniku którego – jak się później okazało – śmiertelnie ranny okazał się 17-latek z sąsiedniego Rudzienka. Było ich trzech, ale tylko uczeń mińskiego Ekonoma nie miał szczęścia podczas przejazdu przed nadjeżdżającym pociągiem.
Natomiast w czwartek 10 września miał miejsce pożar 60 bel słomy, znajdujących się na polu w Grzebowilku w pobliżu lasu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną pożaru było celowe podpalenie przez osoby trzecie. Strażakom udało się nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ognia na pobliski las.
Trzecia plaga to sygnalizowany na fb wylew zarazy... Donoszono, że miński sanepid lekceważy i nie stosuje procedur w sytuacji wykrycia koronawirusa. Taka sytuacja była ze szkołą w Grzebowilku, gdzie u jednego z nauczycieli stwierdzono zakażenie sarsem2. Nie dość, że szkoła nadal pracowała, to zakazano informować o tym fakcie rodziców, by uniknąć paniki w szkole. Po prostu żenada i totalna nieodpowiedzialność. Przecież powinni trafić na kwarantannę wszyscy którzy mieli styczność z nauczycielem... Ktoś powinien poinformować media od razu byłby porządek.
Co na to sanepid? Prosi, by nie straszyć ludzi plotkami, bo kontakty zakażonej osoby są dokładnie sprawdzane, a kwarantanna nieunikniona. Nikomu nie zależy, by covidowe ognisko sie rozprzestrzeniało.
Jest i czwarta plaga – brak czynnego przystanku kolejowego. To znacznie ogranicza nie tylko mobilność jego mieszkańców, ale też prestiż podmińskiej wsi, w której obok lokalsów mieszka coraz więcej przybyszów.

Numer: 39/40 (1199/1200) 2020   Autor: (jaz)