Lokalna Organizacja Turystyczna Ziemi Mińskiej powstała, aby budować i promować wspólną ofertę turystyczną, co ma sprawić, że staniemy się ponętną oazą rekreacji. Nie tylko dla mieszkańców powiatu, ale też gości ze stołecznej metropolii. Ubiegłoroczne warsztaty ożywienia nie przynoszą jak na razie adekwatnych realizacji, więc może radę dadzą pikniki. Właśnie taki rodzaj promocji okraszony modą, muzyką i potrawami zobaczyliśmy w niedzielę 16 sierpnia za pałacem Dernałowiczów…
Modna historia
Pomysł na rodzinny piknik historyczny był przedni. Stroje z epoki, nastrojowa muzyka z lat międzywojennych i wdzięk prowadzących – wszystko pozwalało na mimowolną zmianę epoki. No i konkurs na najlepszy strój 20-lecia międzywojennego, który poprzedził pokaz mody tego okresu. Profesjonalistki z teatru rzeczywiście mogły się podobać, choć publika tuż po południu nie dopisała. Wreszcie na scenę weszły amatorki nagród, czyli trzy kobiety wystrojone jak na raut w kabarecie. – Komisja oceni nie tylko urodę pań, ale przede wszystkim stylistykę stroju i jego związek z modą lat dwudziestych – grzmiał na scenie wodzirej Tadeusz Lempkowski, umizgując się co chwila do swej scenicznej towarzyszki. Oboje zachęcali modelki doekspozycji. Szkoda, że tak statycznej, bo żadna nie wyszła na w ybieg, czyli do publiczności. I tak wygrała Sylwia Baranowska przed Natalią Kupowiak i najbardziej aktywną Wiktorią Król.
Tymczasem wokół tzw. amfiteatru rozłożyły się stragany. Głównie z żywnością, by wziąć udział w konkursie kulinarnym. Tylko kocioł z grochówką stał samotny obok sceny…
Muzyka smaków
Po obiedzie, a więc w czasie oficjalnych uroczystości przy muzeum ułanów, piknik historyczny przerodził się w korowód muzyki, promocji i smaków. Okazało się, że był to właściwie konkurs retro-biesiady, bo tak grały i śpiewały zaproszone na piknik zespoły. Wystąpiło pięć grup, a wśród nich zwycięskie Powsinogi, druga Kapela Małego Stasia oraz równorzędnie trzecie Mazowszaki i Młodzieżówka z Sulejówka. Poza podium znalazło się jedynie kałuszyńskie Razem. Nie mają czego żałować, bo panie się wytańczyły, natomiast nagrody 500, 300 i 2 × 100 zł nie były zbyt atrakcyjne, a nawet mało poważne.
Konkurs kulinarny miał niespodziewane rozstrzygnięcia. Okazało się, że wyróżnienie zdobyły parzaki na słodko z Julianówki, trzecie miejsce jury dało Posiadalankom za chleb swojski ze smalcem z fasoli i ogórkiem, a na drugie wrzucono pesto z bazylii i pietruszki. Główną nagrodę zdobyły zaś sery podpuszczkowe Honoraty Cieślik. Zachwyciły tak smakiem, że jury odpuściło niedbały sposób ich podania.
A promocje? Tu jury wybrało także trzy stoiska – pierwsza była farma Macieja Dobrosielskiego, drugie KGW Kamyki i trzecie Sioło Julianówka. Wszystkie z naturalnymi ofertami i też naturalnie przystrojone.
To jeszcze nie koniec, więc prowadzący namawiali do pozostania na koncert pieśni legionowych i projekcję filmu niemego z 1921 roku CUD NAD WISŁĄ z oprawą muzyczną chóru KANON z Siennicy.
Lepszy rydz niż nic – chciałoby się spuentować piknik LOTu. I w tym przypadku zaraza jest bez znaczenia…
Numer: 35/36 (1195/1196) 2020 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ