Mińsk MazowieckiEpitafium dla Krzysztofa

Nic nie wskazywało, że właśnie teraz opuści nas tylko 71-letni Krzysztof Szczypiorski. Całkiem niedawno napisał o konieczności uczczenia pamięci Tadeusza Chróścielewskiego z obietnicą stałych felietonów w naszym tygodniku. Nie rozumiał, jak władze miasta mogą czcić Himilsbacha, zapominając o człowieku, który to miasto naprawdę rozsławił. Czyżby przypuszczał, że taki los czeka każdego niebanalnego i niepokornego twórcę…

Celny i wierny

Epitafium dla Krzysztofa / Celny i wierny

Od kiedy go znałem, a to z górą 30 lat, zawsze był wierny swoim ideałom. Zawsze wkurzała go ludzka głupota, miałkość przekonań i hołdowanie infantylnym wzorcom zachowań. Szydził z kulturowej obskury i knajackich artystów jak Himilsbach. W czasach, gdy wielu przyjęło oportunizm jako wyłączny sposób na życie, on pozostał nonkonformistą. Gardził płaszczeniem się przed decydentami i wszelkim kunktatorstwem.
Był więc przez wielu uznawany za dziwaka, faceta z innej epoki. Tylko nieliczni wiedzieli, że Krzysztof to nie tylko piewca ułanów, założyciel i kustosz muzeum 7 PUL, ale też malarz, dziennikarz i poeta. Publikował we wszystkich mińskich czasopismach, a najwięcej w naszym tygodniku, który – wbrew pozorom – jest kontynuacją Magazynu Dzwon wydawanego od 1990 roku i w którym Szczypiorski przez rok był redaktorem naczelnym. Wtedy go poznałem i kontynuowałem jego dzieło do powstania Co słychać? w 1995 roku.
Sam Krzysztof na taką zmianę nie tylko się zgodził, ale wkrótce do tomu SREBRNE ŹRÓDŁA napisał opowiadanie o Bliku’83, czyli grupie mińskich malarzy organizujących w mieście niebanalne wystawy.

Poetyckie dokonania Krzysztofa to kilka tomów wierszy pachnących Herbertem. Stąd niełatwe w odbiorze, ale zawsze z przesłaniem godnym Pana Cogito. Był w nich celny i oddany wierze, wartościom i człowiekowi pełnemu wątpliwości, ale zawsze dążącemu do ideału. Może właśnie jednym z jego wzorów był Tadeusz Chróścielewski, którego nazywał przyjacielem.
Nie dążył do zaszczytów, ale nie odmówił przyjęcia tytułu zasłużonego obywatela miasta. Nie było mu z tym dobrze, bo jednak poczuł się trochę jak konformista. Podobnie po udekorowaniu medalem niepodległości…
To tylko incydent, bo zapamiętamy ś.p. Krzysztofa jako ostatniego być może mińskiego i prawego konserwatystę.
To on pisał, że poznał prawdę, gdy stał się człowiekiem, a gdy ciało stało się bezwładnym kawałkiem materii, a duch wyzwolił się z praw fizycznego postrzegania świata, zapomniał o swojej śmiertelności.
On mógł, ale mnie na to jeszcze nie stać. Będę więc miał Ciebie Krzysztofie w pamięci. Na zawsze…

Twój kolega po piórze i myśli
– Zbyszek Piątkowski

Numer: 27/28 (1187/1188) 2020   Autor: Zbyszko Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *