Gmina Halinów ma szansę zostać liderem niebanalnych i kontrowersyjnych zarazem rozwiązań w gospodarce odpadami. Nie tylko dzięki swoistemu interpretowania prawa, ale rzucanych władzy kłód. Zarówno przez mieszkańców, jak i urzędów kontroli. Trudno się więc dziwić władzy, że robi, co może, ale i tak wszystkim nie dogodzi...
Kłody z wody
Burmistrz Ciszkowski długo konsultował rozwiązanie problemu w miarę sprawiedliwych opłat za wywóz odpadów. Swymi rozważaniami podzielił się z radnymi i sołtysami podczas majowej sesji samorządu. Zwrócił uwagę, że ceny rynkowe odbioru odpadów w rejonie podwarszawskim oscylują od 30 do 40 zł miesięcznie od osoby. Do końca czerwca halinowianie będą płacili 60 zł od gospodarstwa, ale taka kwota nie sprosta nowemu przetargowi. Od lipca musi więc być drożej, by zebrać 3,1 miliona. złotych. Taką ofertę wystawiła firma Cylińskiego z Mińska. Pozostałe firmy z Ostrołęki i Wołomina były droższe o prawie milion złotych...
Najprościej byłoby ustalić opłaty od osoby, ale nie ma obowiązku meldunkowego, a więc traci się możliwość weryfikacji liczby osób w danym gospodarstwie. Poza tym gmina utraciłaby podatników, którzy je tutaj deklarują. Niełatwo zrozumieć takie tłumaczenia, a już do śmiechu są dywagacje, że nie sposób metodą od osoby obciążyć dzikich moteli i noclegowni.
Dlatego, zdaniem burmistrzów, najlepsza będzie woda, a właściwie jej uśrednione zużycie. Nie jest to idealna metoda, ponieważ zużycie wody nie jest wprost proporcjonalne do produkcji odpadów, ale ma jedną niepodważalna zaletę – jest weryfikowalna i możliwa do uszczelnienia. A na pewno chroni osoby samotne, emerytów, dla których stawka ok. 100 zł miesięcznie byłaby zbyt dużym obciążeniem. A tak, jeśli zużyją np. 5 kubików wody, to zapłacą 60 zł, czyli tyle, co obecnie. Zniżkę opłat spowoduje kompostownik i karta dużej rodziny należna dożywotnio każdemu z rodziców, jeśli wychował co najmniej troje dzieci.
Jeśli zaś jest wieloosobowa rodzina, to jej obciążenie zwiększy się wraz z poborem wody. Nie aktualnym, a średnim z poprzedniego półrocza. Fakt, może wynosić nawet 200 złotych, ale podczas liczenia na osobę nie byłaby wcale niższa.
Wiceburmistrz Sekmistrz ostrzegał przed nadmiernym oszczędzaniem wody, bo wtedy trzeba będzie znowu podnieść stawki, by uzbierać ponad 3 miliony. No, chyba, że stworzą własny system odbioru, ale to na razie tylko marzenia.
Radni i sołtysi tym razem nie byli tak podnieceni, jak podczas ostatnich dyskusji. Ba, będąc za systemem opłat od osoby też tylko pytali, wzbudzając tym ugodową irytację rządzących. Im się wydawało, że wszystko jest jasne, ale jak zwykle chodziło o szczegóły. A te są smutne, bo ludzie przestaną się kąpać, podlewać ogródki, a krowy pić wodę z kranu. – Trzeba założyć podliczniki – radziła władza i szczęście wracało do pytającej kobiety. Co ona winna, że jest epidemia, dzieci siedzą w domu i często myją ręce, a licznik bije coraz więcej litrów.
Była więc niepocieszona z faktu, że oszczędzanie wody nikomu się nie opłaca. Jeśli zrobią to wszyscy mieszkańcy, ceny radykalnie wzrosną...
Do sołtysek to zbytnio nie docierało, więc przewodniczący się zirytował i wystrzelił, że nie każdy musi ten system popierać. Ba, mogą władzy wprost z wody rzucać kłody pod nogi.
Ta zaś jest przekonana, że deklarację będą zbieżne z faktyczny użyciem i obejdzie się bez kontroli zakładu komunalnego i zmiany deklaracji. A ci, którzy nie mają wodociągu, zapłacą za 3 m sześcienne zużycia, czyli 36 zł miesięcznie od osoby.
Tak więc musi zostać, by izba obrachunkowa znowu nie uchyliła im uchwały. Na taką zabawę nie mają czasu ani ochoty, co wcale nie znaczy, że nie będą dochodzić swoich racji.
Trudno tylko oprzeć się wrażeniu, że Halinów jest ciekawym przykładem rozwiązywania problemów władzy i mieszkańców. To ona pierwsza i sama rzuciła sobie kłody pod nogi wprost z... wody.
Numer: 23/24 (1183/1184) 2020 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ