Fotowoltaika to proces wytwarzania energii elektrycznej z darmowego promieniowania słonecznego. Taki prąd może być wykorzystywany do zasilania niewielkich urządzeń, a także do ogrzewania pomieszczeń oraz podgrzewania wody. Każdy z nas może czerpać korzyści z naturalnego źródła energii i zaoszczędzić sporo na opłatach za prąd. W mińskiej gminie już mają korzyści, ale trudno je do końca zbilansować…
Wolty na sorty
Radni już dawno prosili władze mińskiej gminy o dane dotyczące oszczędności wynikających z zastosowania fotowoltaiki. Mają ją szkoły, stacje uzdatniania wody i przepompownie. Jednak na początek wicewójt Radosław Legat wziął na kopyto przeliczniki. Nie jest tak, że każdy kilowat pozyskanej energii można mnożyć po stawkach dystrybutora. Trzeba zawsze dzielić na pół i wtedy dopiero mamy prawidłowe wyniki. Wszystko przez dużą różnicę między energią sprzedawaną a kupowaną. Poza tym w szkołach są zakłócenia, bo energię pobierają z kilku źródeł i nie pracują w ciągłym rytmie. A kiedy włączają się Orliki, jest jeszcze gorzej, bo zużywają sporą ilość energii i zakłócają cały bilans.
Dane z Gminnego Zakładu Gospodarki Komunalnej to przede wszystkim stacje uzdatniania wody. Tam oddają 100% energii, z powrotem otrzymują 70%, czyli co trzeci kilowat jest zapłatą za pośrednictwo. Liczą więc różnicę w zużyciu energii, a te są znaczne i pozwalają osiągnąć nawet do 50 tysięcy oszczędności rocznie. Taki jest SUW w Janowie. Inne mają znacznie mniej, bo też są nie tak intensywnie eksploatowane.
Najtrudniej było wicewójtowi podać oszczędności na przepompowniach, ale i tam mają spore oszczędności. Nawet 40 tysięcy się zbierze z Maliszewa i Stojadeł.
Ile tak naprawdę gmina zaoszczędziła? I tu problem, bo Legat nie pamiętał, ile zapłacili za solary na wszystkich obiektach. Mieli wtedy duży przetarg, w którym była zarówno fotowoltaika, jak i pompy ciepła dla mieszkańców, więc w tej chwili nie sposób tego rozdzielić. Najważniejsze, że płacili tylko 20 procent wartości tych instalacji. Mimo tego na pewno nie zwrócą się w ciągu roku. Potrzeba na to około dwóch lat, a później będą już tylko zarabiali. Gdyby płacili za wszystko, na zwrot nakładów musieliby czekać co najmniej 10 lat.
To pierwsza próba bilansu darmowej energii w mińskiej gminie. Dość chaotyczna, posortowana, ale dająca mocne dowody, że się kalkuluje. Szczególnie z tak mocnym wsparciem, bo właściciele domów nie mają już tak różowo.
Co można zrobić za pięć tysięcy wiedzą ci, którzy mają panele na dachu…
Numer: 14/15 (1174/1175) 2020 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ