Radni mińscy nie tracą nadziei, że wreszcie uda się bezpiecznie połączyć ulice Chróścielewskiego i Sosnkowskiego pod wiaduktem kolejowym. Tym razem do pomocy włączyło się ośmioro radnych – Jerzy Gryz, Jerzy Mróz, Kamil Ołdak, Łukasz Lipiński, Mariusz Kulma, Grzegorz Cyran, Izabela Stolarczyk i Tomasz Płochocki jako koordynator projektu. Nie wszyscy jednak są przekonani, że druga truba cokolwiek zmieni...
Zguby truby
Podczas sesji 9 marca aż 19 z 21 radnych poparło uchwałę i po dość ostrej dyskusji tylko dwóch – Maciej Cichocki i Daniel Skarżyński – wstrzymało się od głosu.
Do starania się o fundusze na drugą jezdnię pod wiaduktem przekonywał Tomasz Płochocki. Namawiał do głosowania za petycją, którą prześlą do ministra Funduszy i Polityki Regionalnej i przekażą do wiadomości parlamentarzystów lokalnych ze wszystkich opcji politycznych.
Na co liczą? Na początek chcą, by inicjatywę budowy drugiej truby poparli radni powiatu i innych gmin. Mają też nadzieję, że wreszcie obecna petycja przyniesie oczekiwane rezultaty. Tym razem są przekonani, że sprawy związane ze społecznością lokalną, współpraca właściwego ministerstwa oraz parlamentarzystów z samorządami lokalnymi otrzymają należyte wsparcie i zainteresowanie tak bardzo konieczną inwestycją. Przejazd jest związany z lokalną geopolityką rozwoju dróg w tej części miasta, bo stanowi jedyne połączenie z drogą krajową i wojewódzką. Na razie dość ograniczone i niebezpieczne, co hamuje rozwój południowej części miasta.
To nie tak. Może ten tunel jest potrzebny, tylko tak naprawdę nie rozwiąże on korkowania się Zakładkowa – zdawał się krytykować pomysł radny Skarżyński. Uważa więc, że powinni wnioskować o budowę połączenia z drogą 50, bo przy niej będzie budowana trasa do portu centralnego. To dopiero będzie rozwiązaniena lata, a nie tymczasowe i niepełne udrażnianie i tak już zasmogowanej części miasta.
Rzecz jasna, że takie odwrócenie priorytetów nie spodobało się radnemu Płochockiemu. Był pewien, że w końcu jego determinacja przyniesie wymierne skutki. Tym bardziej, że dzięki połączeniu Łąkowej z Mrozowską stworzy się szybszy i bezpieczniejszy ciąg komunikacyjny. Trzeba więc najpierw wybudować drugi przejazd pod wiaduktem, a potem martwić się o południową obwodnicę miasta.
Radny Skarżyński nie dawał się przekonać i nadal twierdził, że nikt nie da pieniędzy na takie doraźne rozwiązania. Co innego pomysł starostwa na oddzielne połączenie drogi krajowej z wojewódzką.
Intencji Skarżyńskiego nie zrozumiał także radny Gryz. Twierdził on, że dzięki dwujezdniowemu tunelowi ruch będzie płynniejszy, a ta inwestycja nie wyklucza innych. Na Zakładkowie przybędzie 500 mieszkań i prawie tysiąc aut, więc trzeba je płynnie wyprowadzać z miasta.
Oprócz ciężkiego transportu, który nawet tam nie wjedzie. Skarżyński próbował udowadniać, że tunel zawsze będzie za niski do gospodarczego ożywienia Zatorza.
Racje racjami, ale przecież to dopiero petycja. Wprawdzie już trzecia w ciągu ostatnich czterech lat, ale może akurat skuteczna. Trzeba więc czekać na reakcję ministra funduszy i polityki regionalnej. Nie ulega zaś wątpliwości, że – jak twierdził przewodniczący Kulma – tunel i obwodnica to dwa różne problemy. Miastu bardziej potrzebny jest szybki i bezkolizyjny przejazd na DK-50. Nie ma na co czekać...
Numer: 12/13 (1172/1173) 2020 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ