Powiat mińskiPowiat miński pod strachem

Z jednej strony strach ma zawsze wielkie oczy, ale wywoływanie wilka z lasu prawie zawsze grozi paniką. Ostrzegają przed nią władze, składając winę na opozycję i… media. Tymczasem odpowiedzialny za swoje zdrowie jest każdy z nas. Do takiego świadomego działania próbował przekonywać dr Mieczysław Romejko, który przybył na sesję mińskiej rady gminy na specjalne zaproszenie wójta Janusza Piechoskiego. Powodem był strach przed rozszerzającą się epidemią koronawirusa…

Pokusa na wirusa

Wszyscy się boją i mają czego. Jednak wzbudzanie paniki jest najgorszym rozwiązaniem. Trzeba być ze wszech miar racjonalnym. To też nie jest łatwe, bo zmutowany wirus jest mocno złośliwy.
Mimo takich dychotomii Mieczysław Romejko starał się jednak uspokajać radnych, sołtysów i rodziców, którzy odkryli, że jedna z nauczycielek wróciła po feriach z północnej Italii. A tam przecież szaleje ten wirus w koronie.
Pokusa na wiedzę o tym mikropatogenie była więc olbrzymia. Do takiego wniosku doszedł także wójt Piechoski i zaprosił fachowca do rozwiania obaw.
Co więc robić… jak się zachować w razie wysokiej gorączki i trudności z oddychaniem? No i tu pierwsza niewiadoma, bo tak naprawdę wytyczne nie są jednoznaczne. A jeśli nawet, to nie opisują konkretnych przypadków. To one właściwie uczą, co jest ważne, a co bezpieczne.
Taki przypadek zdarzył się właśnie w mińskim szpitalu. Tam na nocnym dyżurze zjawiła się kobieta z bardzo wysoką gorączką i dreszczami. Żaden transport nie chciał jej od razu zabrać, więc nie mieli wyjścia i zawieźli chorą do najbliższego szpitala zakaźnego. To wbrew przepisom, ale co mieli zrobić…
Doktor Romejko bez zmieszania opowiadał o podejmowaniu decyzji sprzecznych z prawem, ale nie z życiem. Na szczęście było to tylko podejrzenie zakażenia koronawirusem…

Trzeba więc zachować spokój i ściśle przestrzegać zasad higieny z dokładnym, wręcz chirurgicznym myciem rąk.
Jeśli zauważymy niepokojące objawy, nie jedźmy do przychodni czy SORu, a dzwońmy do sanepidu lub jedźmy do szpitala zakaźnego. Każdy z nas ma dwa tygodnie na obserwacje po ewentualnym kontakcie z osoba zarażoną. Gdy w tym czasie nie mamy radykalnych objawów, możemy nadal pracować i chodzić do szkoły.
Niektórzy mówią, że w czasie ferii za granicą było 200 tysięcy Polaków. Przecież wszyscy nie będą siedzieć i obserwować swój stan zdrowia. No bo zgodnie z przepisami, żeby uzyskać zwolnienie lekarskie, trzeba być chorym.
Doktor Romejko każdy wywód popierał przykładami z przeszłości, bo obecna sytuacja i jemu nie jest znana. Wie jedynie, że może nas ochronić skuteczna profilaktyka i brak paniki. A słyszał już, że w Niemczech czy Italii markety świecą pustkami. Sam się zastanawia, co będzie jadł zmuszony do siedzenia w domu…

Wszyscy wiemy, że groźniejsze od każdej choroby są powikłania. Tak jest nie tylko w przypadku grypy, ale też innych zmutowanych wirusów. Ten z koroną atakuje głównie płuca, więc jest najbardziej niebezpieczny dla ludzi starszych i z osłabioną odpornością.
Wszystko jednak przed nami, a dopóki nie ma koronawirusa, strzeżmy się przeziębień i grypy…

Numer: 10 (1170) 2020   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *