Dzisiejszy wieczór jest wyjątkowy, uświadamia nam, że już wkrótce staniemy przed najważniejszym w naszym życiu egzaminem, który pozwoli nam przekroczyć symboliczny próg dojrzałości. Ten niezwykły bal skłania nas do refleksji nad czasem, który upływa nieubłaganie – filozofowali Karolina Adamiec i Jakub Szewczyk, witając w imieniu uczniów klas maturalnych liceum uczestników swojej studniówki. Pierwszej i ostatniej, bo – jak twierdzili – przez trzy lata zdobywali taką wiedzę, by osiągnąć wyznaczone cele. Z maturą w roli głównej…
Wiele na cele
Czy rzeczywiście zrobili wszystko, by za 115 dni spokojnie zdać egzamin dojrzałości? Mają jeszcze trochę czasu, więc tego wieczora zapragnęli odłożyć na bok wszelkie troski i zmartwienia, by dobrze się bawić.
Jednak początek zdominowały wspomnienia. Tak niedawno przekraczali próg wymarzonego liceum. Tu przeżywali wzloty i upadki młodości. Zawarli też nowe przyjaźnie… Były puste zeszyty, czasami puste głowy. Były jedynki – te niechciane i te nieuniknione… te zapracowane i te z przypadku.
To nic, więc szli z kwiatami podziękować dyrekcji za to, że mieli możliwość kształcenia się w tak dogodnych warunkach, wychowawcom za lata otwierania umysłów do dorosłości, a rodzicom za wsparcie i pomoc w trudnych chwilach.
Jednak studniówka nie powinna być pretekstem do rozpamiętywania przeszłości i rozmyślań nad przyszłością. Bal to czas na kreowanie teraźniejszości, czas walki o cudne momenty do kolekcji wspomnień. Czas więc, by dyrektor Elżbieta Wieczorek pozwoliła rozpocząć zabawę. Pozwoliła, ale nie bez pochwał, jak wszyscy są piękni i dojrzali. Tak jest, gdy staje się zadość tradycji, gdy jest współpraca z rodzicami, których podczas balu licealistów reprezentował Adam Rejdak. Życzył on przyszłym absolwentom Ekonoma nie tylko pięknych polonezów na balu studniówkowym, ale być może przeżywania pieśni rycerskiej. Tylko ci, którzy wybiorą studia wojskowe, mają prawo zaśpiewać, że jedynie rycerskie rzemiosło przed wszystkie rej wiedzie…
To tylko propozycja oficera ŻW, więc na razie poszli na trzy jak za dawnych lat i zgodnie z Mickiewiczem, choć bez wąsów i kontuszy.
Pierwsi zatańczyli uczniowie klasy IIIE. Tymoteusz Kałuża wziął do pary dyrektor Elżbietę Wieczorek, a Marek Mućko popłynął z wychowawczynią Ewą Łodygą. Po nich szła klasa IIIC, w której Miłosz Moralewicz zatańczył z wychowawczynią Małgorzatą Jachowską. Klasę IIIF prowadzili Edyta Słodownik z Tomaszem Kowalskim, a balowiczów IIID prowadziły dwie pary – Agnieszka Śledziewska z Tomaszem Rycharskim oraz Agnieszka Bereda z Kacprem Ostrowskim.
Nie trzeba nikogo przekonywać, że uczniowie ZSE należą do szkolnej elity, a szkoła o 95-letniej historii cieszy się uznaniem władz samorządowych i mieszkańców środowiska lokalnego. Swój prestiż zawdzięcza wysokim wynikom dydaktycznym, a wśród prymusów są olimpijczycy, stypendyści premiera i starosty.
Stąd pomysł na pokazanie najlepszych uczniów właśnie przy okazji studniówki. Prymusów nie brakowało i w tym roku. Była Anna Ślusarczyk – stypendystka Prezesa Rady Ministrów, Dawid Płudowski – stypendysta Starosty Powiatu Mińskiego, a także Miłosz Moralewicz, Olga Gadomska i Aleksandra Burakowska, których chwalą za wyniki nauczania i reprezentowanie szkoły w konkursach. Nie gorsi od nich są Jan Gryz, Milena Gawron, Mateusz Gromulski i Martyna Szuba.
Wszystko niby według tradycji, ale nie do końca. Wzruszały nie tylko ciemne, wręcz czarne kreacje nauczycielek, ale przede wszystkim muzyka. Na szczęście tylko młodzież jej słuchała i w jej takt tańczyła. Nawet w parach…
Numer: 3 (1163) 2020 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ