Niemal do przemocy doszło podczas dyskusji o… przemocy w rodzinach mińskiej gminy. Poszło o powszechność tego procederu, który – zdaniem GOPSu – sięga ponad 80 procent. Nie wszyscy się z tym zgodzili, a nawet złorzeczyli wykorzystywaniu domowych, czyli rodzinnych animozji do urzędniczych celów. Poszło też o Niebieską Kartę, przez którą cierpi wiele pomówionych osób…
Przyczyny winy
Każda czynność wymaga pretekstu lub motywacji. Tak jest również z przemocą w rodzinie, która dopiero od kilkunastu lat zaczęła przenikać do świadomości społecznej w naszym kraju i jest przedmiotem świadomych, skoordynowanych działań. Stanowi ona jedną z najcięższych form naruszenia praw człowieka, gdyż uderza przede wszystkim w jego godność, a także w podstawowe prawa, takie jak prawo do zdrowia, szczęścia, swobodnego decydowania o własnym życiu i miejscu pobytu – opisują to zjawisko fachowcy.
To prawda, że przez wieki przemoc wobec najbliższych była zjawiskiem społecznie akceptowanym. Zachowania agresywne wobec członków rodziny były dopuszczalne i traktowane jako naturalny element życia rodzinnego. Panowało przekonanie, że prawdziwa przemoc występuje jedynie w rodzinach z tak zwanego marginesu społecznego, patologicznych czy problemowych. Czy jednak obecnie jest to problem powszechny, który może dotyczyć ludzi bez względu na ich status społeczny i materialny, wiek, poziom wykształcenia czy wykonywany zawód?
Jeśli tak, to państwo nie może działać w sposób, który mógłby sugerować, że przemoc w rodzinie jest przestępstwem mniejszej wagi niż przemoc publiczna. Dlatego problem przemocy w rodzinie wymaga zaplanowanego i dobrze zorganizowanego programu przeciwdziałania, którego realizacja powinna przyczynić się do poprawy stanu bezpieczeństwa życia codziennego.
Temu służy program przeciwdziałania przemocy i ochrony jej ofiar, który szef GOPSu przedstawił radnym do akceptacji. Przy okazji wyjawił, że łączna liczba osób w rodzinach objętych pomocą wyniosła 436 osób. Powodem najczęściej było ubóstwo powodowane pijaństwem lub brakiem pracy, a tylko jedna osoba wymagała pomocy z powodu przemocy w rodzinie.
Skąd więc przeświadczenie o powszechności domowego bicia, nękania i bezprawia? Skąd informacje, że tylko jedna na pięć rodzin takiej przemocy nie doświadczyła?
Kierownik Sławomir Barankiewicz twierdził, że ma na to dowody, jednak ich nie przedstawił Edwardowi Szopie, któremu nie podobało się sformułowanie o powszechności przemocowego procederu. Gdyby tak było, większość z nas siedziałaby za kratami. Tymczasem przez trzy lata nie było żadnego zgłoszenia przemocy organom ścigania. To nic innego jak lewacka ideologia, która z natury rzeczy ma szkodzić rodzinie. To zwyczajne kłamstwa, a nawet nadużycie wobec rodzin śledzonych przez wynajętych urzędników.
Rzeczywiście, zmieniło się prawo, ale niekoniecznie społeczne czucie doznawanych krzywd. Dziś za klapsa można siedzieć nie na żarty, ale czy warto przez zbyt czułe prawo utrudniać pracę urzędnikom. Niech robią swoje, by się wykazać przed swymi przełożonymi.
Nadzieja tylko w komisji interdyscyplinarnej, która bada wszystkie symptomy ewentualnych przestępstw domowych. To grono fachowców może zdjąć z niewinnego człowieka odium Niebieskiej Karty i uwolnić go od zarzutów. Dużo trudniej udowodnić niewinność w sądzie rodzinnym zdominowanym przezkobiety…
Numer: 49 (1157) 2019 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ