Powiatowe spółki wodne stanęły nad przepaścią. Wszystko wskazuje, że nikt nie wyciągnie do nich ręki i wpadną w otchłań zapomnienia. Nikt też po nich nie będzie płakał, bo narodzą się ich gminne córy. Znacznie aktywniejsze i doceniane przez władze samorządowe. Zresztą rolnicy i wójtowie nie ukrywają, że czas skończyć z tym PRLowskim przeżytkiem, który mało robi, a tylko biadoli…
Wodne zawodne
Rejonowy Związek Spółek Wodnych ma coraz poważniejsze problemy finansowe. Zatrudniony tam kierownik Jacek Zawadka udowadniał zgromadzonym na konwencie wójtom, że choć właściciel zmeliorowanego gruntu jest zobowiązany do jego konserwacji, to za mało rolników płaci za usługę. Ludzie na tyle zalegają ze składkami członkowskimi, że brakuje pieniędzy nie tylko na udrażnianie rowów, aleteż na funkcjonowanie biura. Do tego nie ma kto zbierać składek, ani też weryfikować list członków RZSW. Stąd wezwania do martwych dusz i frustracja udziałowców. Ba, nawet ironia, bo jak tu nie drwić z czegoś, co działa jak u Barei.
Spółki gminne i wójtowie mają tego bałaganu dosyć i zamierzają odejść. Mrozom się udało i – jak zapewniał koleżeństwo burmistrz Jaszczuk – z roku na rok jest coraz lepiej. Może dlatego, że mroziańska spółka wodna współpracuje, czyli zleca zadania ZGK, czyli zakładowi komunalnemu, a magistrat pomaga w zbieraniu składek. Płacą od 40 do 47 zł na rok, a suma wpływów ze składek w 2019 roku przekroczy 170 tysięcy złotych.
To dużo, porównując dochody gminne do budżetu rejowego, który z 600 spadł do 400 tysięcy rocznie.
Jacek Zawadka nie chciał się tłumaczyć ani z zarzutów niegospodarności, ani z ziejącego marazmu. Robią tyle, na ile starcza im pieniędzy ze składek. A że szpadlami? Nie mają pieniędzy na nowe maszyny, więc trzeba czyścić ręcznie.
W ocenie wójtów i powiatu poprawa sytuacji jest tak trudna, że wydaje się już niemożliwa. Statek spółkowy zaczyna tonąć, więc śladami Mrozów, Kołbieli i Stanisławowa pójdą kolejne gminy. Swoje odejście już od 1 października zapowiada Dębe Wielkie, a Latowicz i Cegłów zamierzają odejść na początku przyszłego roku.
Tak więc z 11 gmin zostanie pięć, a i te nie są pewne. Nie wystarczają im ubolewania prezeski zarządu, że nie ma pieniędzy na pobory dla pracowników. Nie chcą słyszeć od kierownika, że obciąża trupów tylko z powodu, że nie ma dostępu do danych jak np. CBA.
Swoją drogą jakieś kontrole i ukaranie sprawców upadku rejonowych spółek wodnych by się przydały. Tylko kto to zrobi, gdy powiat sprawdza tylko paragrafy, gminy nie chcą się mieszać, a rolnicy przeklinają tego wodnego dziwoląga. Wszystkich zawiodły, więc czas i na nich…
Numer: 39 (1147) 2019 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ