Powiat mińskiFestiwalowe wspomnienia…

Zespoły ludowe stanowią od początku trzon artystyczny festiwali chleba. Przyjeżdżają z kilkunastu etnoregionów, by przez 10-12 minut pokazać swój estradowy kunszt. Starają się nie tylko śpiewać, ale też przygrywać i tańczyć. Tak było także podczas 14. edycji rewii folkloru i darów ziemi…

Śpiewne i zwiewne

Regulamin festiwalu wymaga zaśpiewania jednej pieśni związanej z chlebem, czyli od ziarenka do bochenka. Zazwyczaj są to stare pieśni żniwne, ale zdarzają się także całkiem nowe, wręcz przyśpiewkowe słowa do znanej melodii.
Każdy zespół odżywał przy własnym, autentycznym repertuarze. Zmieniał się nastrój, zaczynały falować spódnice, a nogi same rwały się do tańca. Tak było podczas występu WSPOMNIENIA ze Starych Bylin, które jak się gra i śpiewa, to się człowiek nie starzeje. Bardziej grzeszne piosenki o Andzi i Mazurach zaśpiewali SREBRZANIE i na koniec zaprosili do oberka. Silnie wzruszały RZAKCIANKI, które śpiewny folklor wniosły na scenę, niczym dorodny dożynkowy plon. CZERNICZANKI zaś witały gospodarzy chlebem i solą, a wzruszały pieśnią o dumnym skrzypku, niepodległej ojczyźnie i wojsku.
WRZOSOWIANKI p oza c hlebem chwaliły się za złotą karetą, IWOWIANKI z e ntuzjazmem o powiadały ś piewem o szczęściu, a Seniorzy już przestrzegały w śpiewie przed chłopami, przy których trza robić, aż się skórę podrze.
Tymczasem MELODIA Z DOMASZEWNICY opowiadała muzycznie o miesiącu, weselu, a nawet wyznawała w śpiewie miłość. Zespół POD RÓŻĄ  śpiewał o koniku kasztanku, kochankach i oczywiście miłości.
Wśród motywów podlaskich, ustrojeni w niebiesko-żółte stroje KORNICZANIE (pierwszy raz na festiwalu) witali gości obrzędowym korowojem weselnym. Śpiewali o kornickim kościele, wianeczku, gościach oraz o miesiącu, który był świadkiem kochania. WIEJSKIE KLIMATY też nie oszczędzały zalotów i kochania.
Nie lada humorem błysnął zespół SAMI SWOI ze świętokrzyskiego, który nie narzekał też na bezrobocie w swym regionie, wykazując, że jest dobrze, bo kto nie chce, ten nie robi. Pełno humoru i żartobliwych tekstów przywiózł także z regionu kołbielskiego zespół MLĄDZ. Seniorka Janeczka upodobała sobie szczególnie tę o Maćku, którego biła baba,a Antka ciamajdę chowała pod pierzynę, by jej nie zginął. PRZEDWIOŚNIE  zaś śpiewało o Jasieńku, kochaniu i żałowaniu zamążpójścia.
Prawdziwym rodzynkiem okazał się zespół JARZĘBINA z Broku. Wyśpiewane żywiołowo historie ukazywały potęgę młodości i nic niewartych żniwach bez kosiarza. WĘGROWIANIE żartowali, śpiewali o tatusiowym polu, trudnej robocie, ochocie do pracy i życzyli, by polski chleb smakował najlepiej.  JABŁONIACY zaś podniecili festiwalowy ogień do granic. W promieniach zachodzącego już słońca rozścielili w pieśni koloryty polskich kwiatów, polskiej ziemi i zaprosili do tańca.
Natomiast KURPIE Z MYSZYŃCA wchodzili na scenę dumnie i z przytupem. Śpiewali z wigorem o sianie, szklaneczkach, cyganeczkach i zdradliwych boróweczkach, zastanawiali się, gdzie się podziała dziewczęca uroda i obiecywali niebo za upieczenie chleba. Potem porywali do tańca dziewcaki, by  zatracać się wśród trampolek i powolniaków, aż gwizdało.

Numer: 34/35 (1142/1143) 2019   Autor: (tr-zp)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *