Powiat mińskiPowiat miński uliczny

Od kilku lat prawo budowlane jest mocno liberalizowane. To nie tylko budowanie na zgłoszenie, czy specjalne fory dla deweloperów, ale także  grodzenie działek bez żadnych wniosków i uzgodnień. Jednak są normy wyższego rzędu i to one winny powodować wszelkimi działaniami. Przy od  niedawna powiatowej ul. Mickiewicza w Mińsku Mazowieckim działa jedynie święte prawo własności. Ćwiczy je właściciel gruntu, który postanowił i buduje ogrodzenie  na granicy swojej działki, nie zostawiając centymetra na chodnik… Na razie nikt nie jest w stanie go powstrzymać…

Ćwiczą na Mickiewicza

Ulica Mickiewicza jest wąska i pełna chodnikowych niespodzianek. Dość, że płytki są nierówne, to nagle się zwężają, lub po prostu kończą. Tak  będzie przy posesji, której właściciel postanowił przebudować ogrodzenie po starym śladzie. Trudno winić właściciela, chociaż ciężko zrozumieć, że nie zależy mu na chodniku przed domem – dziwią się mieszkający nieopodal mińszczanie. Nie znając sytuacji, ganią zarządcę drogi o brak działań profilaktycznych. Trzeba było podjąć próby, aby przekonać inwestora do pozostawienia miejsca na chodnik. A tak utrwalamy na lata istniejące zagrożenie dla pieszych.
Nie wiedzą, że miasto uchwaliło plan zagospodarowania przestrzennego, z którego wynika, że ogrodzenie powstaje w pasie drogowym, choć na terenie będącym własnością inwestora. Jednak i w tej sytuacji powinny zadziałać odpowiednie służby, tj. zarządca drogi i nadzór budowlany.
Za Mickiewicza odpowiada Zarząd Dróg Powiatowych. Dyrektor Michał Serwinowski właśnie wrócił z urlopu, ale sprawę zna i ubolewa, że na razie nic nie może zrobić. Był osobiście na placu budowy i mógł tylko przekonywać właściciela, by postępował zgodnie z planem zagospodarowania.
Dla uspokojenia nastrojów ZDP wydał oświadczenie, że sprawę kieruje do nadzoru budowlanego. Ten zaś wezwał ZDP do sprecyzowania, czy sprawa dotyczy zajęcia pasa drogowego, czy zgodności budowy ogrodzenia z mapami zagospodarowania przestrzennego.
Na razie więc sprawa utknęła w martwym punkcie. J ednak w yślą d o i nwestora pismo ostrzegające go, że część jego działki jest w rezerwie i w razie modernizacji ulicy zostanie mu zabrana bez możliwości uzyskania odszkodowania.
Jest jeszcze aspekt moralny, czyli narażanie przechodniów na bezpośredni kontakt z jezdnią. Co będzie, jeśli na zaporę natknie się matka z wózkiem…
Mimo podjętych działań wszyscy muszą czekać. Chyba że właściciel pójdzie po rozum do głowy i zostawi miejsce na chodnik. Raczej to niemożliwe, bo już zabetonował słupy…

Mińszczanie dość różnie interpretują to inwestycyjne zjawisko. Jedni lamentują, jak ktoś śmie naruszać prawo własności ziemi, inni domagają się natychmiastowej rekompensaty od miasta, a pozostali ganią go za brak sumienia. – Prawo własności prawem, ale trochę powinien ustąpić miejsca  na kawałek chodnika dla bezpieczeństwa pieszych… a nie upierać się jak typowy Kargul – piszą na forach.
Zauważyli też, że jeżeli powstanie tam chodnik, to właściciel będzie zmuszony do jego odśnieżania. Podobno kiedyś chciał pas gruntu sprzedać miastu, ale burmistrz chciał za darmo. Teraz bierze odwet…
Niestety, nie udało się porozmawiać z właścicielem posesji. Jednak dyrektor ZDP twierdzi, że spotykali się aż cztery razy i jest on dobrze uświadomiony.

Na razie powiatowe służby drogowe i nadzoru ćwiczą nowe prawo budowlane na Mickiewicza, ale takich ulic mają w mieście prawie 10 kilometrów.  Tam również może dojść do konfliktu prawa jednostki z dobrem ogółu…

Numer: 32/33 (1140/1141) 2019   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *