Powiat mińskiPodmińsk alko-patologii

No i wyszło szydło z worka, czyli okazało się, dlaczego wiejscy mińszczanie są największymi alkoholikami w powiecie. Wszystko przez zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w Mińsku Mazowieckim i usytuowane w Stojadłach markety, gdzie trunki płyną jaka woda…  

Używki na wyrywki

Statystyki są niepokojące, gdy każdy mieszkaniec gminy w 34 punktach sprzedaży i  10 gastronomii wydaje na alkohol ponad 1200 zł rocznie, czyli wypija 12 litrów czystego spirytusu. I to włącznie z dziećmi i emerytami. Nie może być inaczej, gdy globalnie wartość sprzedaży – wynosi ponad 18,3 mln złotych, z czego połowa idzie na wódkę i mocniejsze trunki. Żeby była równowaga, z części tych obrotów tworzy się fundusz komisji rozwiązywania problemów alkoholowych i innych uzależnień. W mińskiej gminie budżet GKRPA oscyluje wokół 400 tysięcy złotych, a jego dystrybucją zajmują się przedstawiciele takich instytucji jak policja, sąd, ośrodek pomocy społecznej i oświata z przewodniczącą Marią Ostaszewską.

Właśnie szefowa KRPA składała sprawozdanie z pracy w 2018 roku. Nic nowego, a właściwe coroczna sztampa, że zajmują się oni współpracą z osobami uzależnionymi i ich rodzinami, profilaktyką wśród dzieci i młodzieży przez finansowanie szkoleń, wycieczek terapeutycznych oraz konkursów oraz czuwaniem nad prawidłowymi warunkami sprzedaży alkoholu. Gdy nie pomaga pomoc i wsparcie, komisja zgłasza problemy do zespołu interdyscyplinarnego lub do sądu. I tak w minionym roku do sądu skierowano pięć z dziewięciu wniosków o orzeczenie obowiązku poddania się leczeniu odwykowe- mu. W sumie komisja udzieliła pomocy 30 rodzinom. Było wśród nich 10 osób doznających przemocy. No i pochwała należąca się SP w Hucie Mińskiej, która wygrała w konkursie na najciekawszą inicjatywę edukacyjno-profilaktyczną dotyczącą bezpieczeństwa dzieci i młodzieży oraz zagospodarowania czasu wolnego.

O patologicznym piciu powinny dyskutować osoby uzależnione, ale tak jest tylko w oazach anonimowych alkoholików. W czasie sesji jak zwykle o negatywnym wpływie liczby punktów sprzedaży mówił Edward Szopa. Zauważył, że w gminie mamy 500 osób z problemem alkoholowym, a tysiąc osób nadużywa alkoholu. Jego zdaniem głównym problemem uzależnień jest dostępność, a tuż za nią… reklama piwa i wódek. Prosi więc o działania w sprawie zmniejszenia liczby punktów sprzedaży, bo alkohol musi być trudny do zdobycia. Okazało się jednak, że mińska gmina nie różni się od innych, więc ruchy ograniczające nie mają sensu. Lepiej już byłoby – jak postulował Andrzej Obłoza – ograniczyć handel nocą, a wtedy uniknęlibyśmy skarg od mieszkańców na hałasy oraz libacje alkoholowe.

 Prohibicja nie pomoże, ponieważ człowiek jest z natury uparty. Kupi wódkę i się upije, gdzie będzie mógł. Przykładem są Szwedzi, którzy próbowali przeróżnych metod – od wychowania bezstresowego do chowania alkoholu po dziwnych miejscach. Im to nie pomogło, a wyszło nawet na gorsze, bo upijają się publicznie na promach. U nas jedynie publiczne napiętnowanie osoby znęcającej się nad rodziną pod wpływem alkoholu mogłoby przynieść sukces – ironizował Zbigniew Piątkowski.

Wójt Piechoski w ogóle nie widzi problemu. Ba, uważa, że nie jest źle, bo najwięcej alkoholu sprzedaje się w galerii Stojadła. I niekoniecznie kupują go mieszkańcy gminy, gdzie nie ma ograniczeń nocnych. Gdyby podzielić całą liczbę osób kupujących tam alkohol na przejezdnych i mieszkańców, statystyka nie byłaby tak przykra.

Numer: 15 (1123) 2019   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *