Panie redaktorze… po pańskim reportażu o problemach rodziny mieszkającej kątem w baraku przy Olsztyńskiej zabrali głos mińscy obywatele lepszej kategorii. Nie, nie burmistrz, który – jak sam się określił – jest gorszego sortu, a tacy, którzy mają nadzieję, że los zawsze będzie im przychylny. Ich haki sieciowe warto przytoczyć, byśmy wiedzieli, z kim i obok kogo żyjemy…
Haki na baraki
Trzeba mieć odwagę, by już pod zajawką artykułu i kilkoma zdjęciami zawrzeć swoją jednoznaczną opinię. Tak zrobiła niejaka Kamila Ksymena, która sugerowała, że trzeba było nie robić dwójki dzieci. Jarosław strofował ją pytaniem, czy czuje się uprawniona do określania liczby dzieci u innych osób, a Krystyna przestrzegała, oby życie z tej pani nie zadrwiło.
Na prośbę redaktora, by tylko nie pisali, ile kto winien mieć dzieci, bo to niesmaczne, trochę się zreflektowali.
Natalia zapytała, czemu niby nie można mieć dwojga dzieci, a Agnieszka jest zdania, że każdemu należy się pomoc i wszyscy zasługują na godne warunki.
No i polecieli… Kto ma na to wszystko zarobić… Ten kto pracuje i płaci podatki zasponsoruje tym, którzy są sprytniejsi i dostaną wszystko za darmo…
Ma pan rację, że miasto prowadzi od lat nieodpowiedzialną politykę mieszkaniową. Wydając dziesiątki milionów na ekskluzywne inwestycje, zapomina o najuboższych, często niezaradnych lub dotkniętych złym losem mieszkańcach. Nawet bloki i kontenery komunalne nie są dla nich… A baraki w centrum miasta to wstyd i żenada…
Na to Dorota – święta racja… ja już 16 muszę się tułać z czworgiem dzieci. Mój Boże. To jest niegodziwe…
Szkoda tylko że nikt nie pomartwi się ludźmi którzy cale życie spłacają kredyty, albo muszą wynajmować mieszkanie, a na socjał są za bogaci – nie odpuszczała Marta.
– Na yorka jest, na fryzjera jest, tylko na mieszkanie niech ktoś da… Ale już taki mamy ustrój, że dostają nie ci ludzie, którzy pracują i starają się, aby polepszyć swoje i dzieci, ale ci którzy są leniami, ale są bezczelni i umieją wyciągnąć rękę – doszedł do sedna Marian.
Oczywiście Marta go od razu poparła, by wyszło na to, że biedni mają wszystko za darmo. – Gdybym się nie wstydziła to i ja bym rzuciła pracę i do MOPSU poszła, ale mam ręce zdrowe to sama na siebie i dzieci zarobię.
Aż wreszcie nie wytrzymała reportażowa mama. – Do fryzjera nie chodzę, bo potrafię zadbać o swoje włosy sama to raz, dwa również pracuje, choć na pół etatu i płace rachunki. Po trzecie to, że wyciągam rękę o pomoc, to nie jest w żaden sposób bezczelność z mojej strony, gdyż po spaleniu się mojego mieszkania zostałam na ulicy z dwójką dzieci, a mieszkania, choć mi się należało, nie dostałam do dziś. Będąc sama z dwójką dzieci i pracując na pół etatu nie jestem w stanie wynajmować mieszkania.
A kiedy Ewelina oskarżyła Ewę o dziadowanie po gazetach, odpaliła, że niczego się nie wstydzi, bo ma prawo walczyć o swoje.
Oczywiście mądrzy i zaradni na tym nie poprzestali, o czym można się przekonać na pana fejsbukowym profilu. Przyznam, że miałem dosyć, ale musiałem tę zjawiskową i całkiem bezinteresowną zawiść opisać.
Numer: 7 (1115) 2019 Autor: Wasz OBSERwator
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ