Panie Redaktorze, jak ja lubię, gdy ktoś nie chce, ale musi. Taki przymus miał tuż przed wyborami nie kto inny, jak Piotr Siła. Tak, ten kilkuletni demiurg pałacowej kultury, któremu nie chciało się przychodzić na sesje rady miasta i nawet burmistrz go do tej powinności nie zmusił. Teraz, po kilku miesiącach od przegranego konkursu postanowił pokazać, dlaczego w czasie próby okazał się bezsilny…
Siła bezsiły
I cóż pan Piotr pisze? Na początek, że zasadniczo nie lubi rozdrapywania ran i wracania pamięcią i emocjami, jednak refleksje, które w nim siedzą musi uzewnętrznić i wylać wraz z żółcią zatruwającą go od pół roku. To, w jaki sposób potraktowano go na końcu kadencji, wywołuje obrzydzenie. To, że komisja konkursowa była ustawiona, a twierdzi tak z całą odpowiedzialnością, dotarło do niego po czasie. Z początku nie rozumiał, co się wydarzyło, ale puzzle zaczęły się w pewnym momencie układać w całość.
– Zacznijmy jednak od roku 2017, w którym to, jako dyrektor placówki, miałem wszystkie możliwe kontrole, które nic nie wykazały… W tej sytuacji postanowiono wykończyć mnie inaczej, organizując… ustawkę kościelną. Jak się później okazało, klecha dał się podpuścić i przeczytał to, co środowiska niejakiej pańci czytającej dziecku na dobranoc konstytucję, wcześniej przygotowały. Klecha do dziś pozostaje dumny, że dokopał po katolicku człowiekowi – puentuje Siła.
Z dradza też kulisy komisji konkursowej. Twierdzi, że w skład jej organizator powołał ludzi z tzw. układu, którzy złamani obietnicami i profitami mieli go nie wybrać na kolejną kadencję. Przewodniczą komisji została sekretarz miasta związana z PO, a znana w archiwach IPN jako TW. Dana. To ona wykonała na nim polityczny lincz, stwierdzając w trakcie przesłuchania, że niewiele sobą reprezentuje.
Siła charakteryzuje także innych członków linczu, którzy dla swoich korzyści współpracowali z MDK, włazili mu w d… i sypali pochlebstwami, a w końcu okazali się zwykłymi mendami.
– No cóż, dyrektorem się bywa, a człowiekiem się jest. Żalu nie mam, tylko wielkie obrzydzenie całą sytuacją, którą przypłaciłem zdrowiem i życiem osobistym – wyznaje Piotr Siła.
Równie ciekawe są reakcje znajomych byłego dyrektora MDK. Szczególne pretensje ma oczywiście Hanna Markowska. Pisze, że ponad pięć lat temu dał się sam zmanipulować i wziął udział w konkursie na dyrektora MDK, który był ustawiony pod niego. – Mnie zostawiliście w dużo gorszej sytuacji. Byłam za młoda by umierać i za stara by pracować – wypomina Markowska.
To jedno, ale największym grzechem Siły była likwidacja wielu stałych wydarzeń, w tym festiwalu kapel i śpiewaków ludowych. Bo kto pychą wojuje, od próżności ginie…
Numer: 45 (1101) 2018 Autor: Wasz OBSERwator
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ