Powiat mińskiProtest na drodze

Po emocjonalnych, ale niewiele wnoszących debatach w Cegłowie i Latowiczu przeciwnicy budowy autostrady 2x400 kV wyszli drugi raz na DK-2, by upomnieć się o swoje. Tym razem nie obok ronda, a prawie w centrum miasteczka i przy zjeździe na Węgrów. Nie było ich wielu, nie było władz zagrożonych gmin, nawet nowych kandydatów na włodarzy, ale nie mieli wyjścia. Trzeba było jeszcze raz, ostatni raz uświadomić społeczeństwu i rządowi, że nie wszystko stracone, a oni są zdecydowani na dalszą walkę...

Bastiony obrony

Policja obstawiła drogi wjazdowe, jakby Kałuszyn był strefą zapowietrzoną. Kilka samochodów przedarło się przez kordon, ale tylko kilku udało się przejechać. Pozostali czekali lub zawracali.

A na miejscu protestu muzyka, okrzyki, uśmiechy i transparenty. No i kierująca marszem po pasach Ewa Nurzyńska. Od razu zauważyła, że jesteśmy jedynym medium, które zainteresowało się problemem, a to świadczy o naszej wrażliwości i niezależności.

– Chciałabym bardzo, aby protest przyniósł rezultat. Oni zepsują nam środowisko. Mówią, że my prądu nie lubimy – strzela jak z procy Nurzyńska. Była na wszystkich sesjach, jednak na ostatniej sesji w Kałuszynie ktoś przebił jej oponę w samochodzie. Radni byli niby przeciwni inwestycji... włączali się, dyskutowali, krytykowali, ale na protest żaden z nich nie przyszedł. A PSE? Odpowiada wyuczonymi formułkami i na sesjach, i w Radiu dla Ciebie, gdzie przez godzinę nie zdążyli przedstawić wszystkich swoich argumentów, bo nie starczyło na to czasu. A podczas sesji nie zdążyli nawet zabrać głosu. A mieszkańcy też są zbyt leniwi, aby przyjść na protest. Takie postępowanie to w praktyce godzenie się budowę.

No i procedury... Dopiero wczoraj dostała decyzję pozwolenia na budowę, które zostało wydane 31 sierpnia, a obwieszczone publicznie 7 września, a inwestor dzień wcześniej wszedł z łopatami. Tak więc decyzja już została podjęta i nie ma możliwości uczestniczenia w postępowaniu, a to jest gwarantowane przez specustawę przesyłową. Jest to jawne łamanie prawa. Specustawa i tak łamie konstytucyjne prawa do własności, wolności, ale daje też pewne ograniczone prawa, które w tym wypadku są bezczelnie łamane.

Decyzja lokalizacyjna w przypadku specustawy musi być ostateczna, żeby inwestor mógł wejść z budową. Pozwolenie niektórych właścicieli działek nie ma znaczenia, bo pozwolenie na budowę jest liniowe, a nie punktowe. Brak decyzji GIOŚ też daje fory PSE.

Nurzyńska oblicza, że włożyła w walkę półtora roku ciężkiej pacy, a także swoje życie prywatne. Pomaga ludziom, którzy czują się bezradni i oszukani. W internecie poszła plotka, że protestujący chcą, żeby wróciły lampy naftowe. Nie mają racji. Możliwe, że napowietrzna linia 400 kV to już relikt przeszłości i ich walka będzie ostatnim bastionem. Ale zniszczy środowisko, w tym coś tak cennego jak miejsca przyrodniczo-krajobrazowe i ujęcia wody. Ludzie myślą, że będą mieli wodę w kranach, ale jeśli ujęcia wody będą zniszczone, to tej wody może zabraknąć. Budowa linii zniszczy lasy, ponieważ potrzeba sporego wyrębu na wstawienie wielkich słupów, a dodatkowo musi być również wyrąb na drogi dojazdowe...

Jednak najbardziej boli, że nikt z radnych czy kandydatów na wójtów nie zdecydował się na przybycie na protest, a mogli to zrobić choćby wizerunkowo. A słabsza frekwencja wynika z braku wiary, że tego typu akcje mogą coś pomóc. Wiara jednak czyni cuda, a gorące napoje i zupa podsycane muzyką i syreną nie pozwoliły nikomu zejść z pasów... Aż do nocy...

Numer: 40 (1095) 2018   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *