Prelekcja Arkadiusza Łukasiaka pt. „Zamek/Pałac na terenie cmentarza”, która odbyła się 20 kwietnia w mińskim hufcu ZHP, z powodu małej reklamy ściągnęła nieliczne grono słuchaczy. Godzinne wystąpienie na trwałe jednak zapisze się w dziejach Mińska, a to dlatego, że Łukasiak dopatrzył się radykalnych błędów wśród publikacji mińskich historyków – twórców zmyślonej legendy o zamku na cmentarzu.
Legenda pogrzebana
Arkadiusz Łukasiak to osoba o wszechstronnych zainteresowaniach. Jest historykiem, archiwistą, informatykiem. Mińszczanie znają go z cyklicznych prelekcji historycznych, na których obwieszcza dzieje z naszych okolic. Dzięki swojej pasji Łukasiak jest jednym z nielicznych mińskich badaczy, którego nie zjadła rutyna. Przekazywane przez niego wiadomości są oparte na rzetelnych źródłach. Sobotnie wystąpienie wprawiło mińszczan w osłupienie. Nie zadawali sobie sprawy z bubla historycznego, jaki panoszy się w lokalnej świadomości…
Początek sagi o zaginionym zamku sięga 1993 roku, kiedy to Krzysztof Szczypiorski opublikował artykuł w Roczniku Mińska Mazowieckiego – opierając się na liście Eugeniusza Hamberga do Ministra Kultury, prof. A. Krawczuka z 31 maja 1985 roku. Według niego general rosyjski Aleksander K. Puzyrewski podczas Powstania Listopadowego pokonał oddziały Wojska Polskiego, broniące się w murach mińskiego zamku. Po wygranej przez Rosjan bitwie, na jego rozkaz zabito tutejszych obrońców, a samą budowlę zburzono. Łukasiak wspomina tutaj o nonsensie, który bezrozumnie był kontynuowany przez innych mińskich historyków np. Alicję Gontarek i Damiana Sitkiewicza. Twierdzi, że twórcy popełnili definitywny błąd, jakim było niezapoznanie się z biografią Puzyrewskiego.
Pierwszym argumentem obalającym teorię ataku na miński zamek (którego nigdy nie było) jest to, że „wycinający w pień” generał urodził się 14 lat po Powstaniu Listopadowym. Jak to możliwe, że tak absurdalne informacje poszły do druku i przez lata powielali je inni historycy? Widać w Mińsku cuda tego typu są mile widziane.
Arkadiusz Łukasiak przytoczył plan bitwy z 26 kwietnia 1831 roku, na którym nie widać żadnej zabudowy na terenie obecnego cmentarza. Przemawia za tym również sytuacja finansowa rodziny Mińskich, której nie byłoby stać na rzekomą budowę zamku, oraz późne osadnictwo po prawej stronie Wisły. Prawdopodobne powstanie obecnego cmentarza szacuje się na okres zaboru austriackiego.
Podczas prelekcji poruszono temat podziemnych tuneli, łączących pałac Dernałowiczów z kościołem NNMP. Jest to kolejna mińska bajka, która miała m.in. przynieść miastu sławę. – Ilość cegieł do wykonania takiego tunelu(łączącego obie budowle) starczyłaby na budowę kilku miast takich jak Mińsk – argumentuje miński historyk. Procederowi temu przeszkodziłaby również stosowana w tamtym okresie zaprawa murarska, która przepuszczałaby wodę.
Zgromadzeni goście czynnie wdawali się w dyskusje z prelegentem. Chcąc ich nagrodzić, Łukasiak obdarowywał mińszczan książkami, w których można znaleźć informacje nt. lokalnych nieścisłości historycznych.
Sobotnia prelekcja pt. „Zamek/Pałac na terenie cmentarza” miała charakter ponadczasowy, a nawet rewolucyjny, jeśli chodzi o historię naszego miasta. Dziwne jest to, że elita mińskich historyków przez lata nie umiała dopatrzeć się błędów historycznych i pozwalała żyć mińszczanom w ciemnocie… aż do minionej soboty.
Numer: 17/18(812/813)2013 Autor: Marcin T. Gomulski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ