Mińsk MazowieckiŻycie pod presją...

Całe dorosłe życie ciężko pracowała i wychodzi na to, że mimo emerytury i syna w pełni wieku, nadal nie może zrezygnować z roboty. Wszystko przez remont domu, który właściwie postawiła od fundamentów. Tak jej poradził rzeczoznawca, a później kierownik budowy. No i jeszcze nazwała go budynkiem gospodarczym, bo na jednej działce nie można mieć dwóch budynków mieszkalnych. Teraz każą jej go rozebrać, bo niezgodny z prawem...

Dom na złom

Wyrok WSA z 30 sierpnia 2017 r. był jednoznaczny – oddalił skargę Cecylii i Sławomira Piekutów na decyzję Mazowieckiego Inspektora Nadzoru Budowlanego nakazującą całkowitą rozbiórkę budynku w narożu działki przy ul. Okrzei.

Miał być gospodarczy, a okazał się mieszkalny, na co wskazała właścicielka podczas kontroli. Cecylia Piekut pouczona o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oświadczyła, że w domu wydzieliła ściankami pomieszczenia łazienki, kuchni, przedpokoju i pokoju...

Jest to więc dom, a nie budynek gospodarczy, na który nie pozwala plan zagospodarowania przestrzennego miasta. Burmistrz pismem 27 kwietnia 2016 r. poinformował, że działka Piekutów jest działką z zabudową mieszkaniową jednorodzinną, na której plan miejscowy dopuszcza lokalizację wyłączenie jednego budynku mieszkalnego. Tymczasem znajdują się dwa budynki mieszkalne, których istnienie nie jest dopuszczalne.

Nakaz rozbiórki jest więc uzasadniony, bo obiekt pozostaje w sprzeczności z przepisami o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.

Jak to możliwe, gdy budynek ten był od wielu lat zamieszkały, a prace remontowe zmierzały do jego naprawy... Wystąpili więc do burmistrza Miasta z wnioskiem o zatwierdzenie nowego podziału działki z wydzieleniem spornego budynku na nowej działce, by było zgodnie z PZP. Wydanie korzystnej dla skarżących decyzji doprowadzi do stanu zgodnego z prawem i umożliwi legalizację remontu budynku. Skarżący podnieśli też, że decyzja o rozbiórce jest dla nich wysoce krzywdząca. Ponieśli duże koszty związane z remontem tego budynku i nie stać ich na poniesienie wydatków związanych z pracami rozbiórkowymi, tym bardziej że istnieje możliwość doprowadzenia sprawy do stanu zgodnego prawem, bez konieczności rujnowania budynku.

Co na to sąd? Uznał, że skarga nie zasługuje na uwzględnienie, a zaskarżona decyzja odpowiada przepisom prawa. Zalegalizowanie budynku, jako drugiego na jednej działce, jest niedopuszczalne w świetle miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Prawo budowlane dopuszcza procedurę legalizacyjną tylko pod określonymi warunkami, a tych nie ma. Nie ma też możliwości podziału działki na dwie odrębne jednostki geodezyjne z powodu braku prawnie uregulowanego dostępu do drogi publicznej działki już istniejącej. Zresztą Piekutowa sama mówiła o kłopotach z komunikacją po sąsiedniej, bliższej ulicy działce.

Jakby tego było mało, sąd nie uznał im prawa do zwolnienia z kosztów sądowych i ustanowienia profesjonalnego pełnomocnika z urzędu. Twierdzi, że jeśli ją było stać na kapitalny remont domu ze środków stanowiących oszczędności życia i ma ok. 2 tysięcy dochodów miesięcznie, stać ja na skargę kasacyjną. Nie pomogły informacje, że musi utrzymać dom, siebie i syna, który jest chory i niezaradny życiowo. Skarżąca jednak nie wykazała, że znajduje się w sytuacji materialnej uprawniającej do przyznania prawa pomocy, Zresztą wszystkie dotychczasowe koszty ponosiła sama (łącznie 600 zł.). Obecnie pozostał jedynie koszt ewentualnej skargi kasacyjnej w wysokości 250 zł, który wobec uiszczenia na wcześniejszym etapie sprawy wyższych kosztów sądowych, znajduje się w zasięgu możliwości finansowych wnioskodawczyni. Ponadto brak jest podstaw do przyjęcia, że syn wnioskodawczyni nie może podjąć pracy zarobkowej, bo nie ma orzeczenia o niezdolności do pracy. Skoro środków skarżąca sobie nie zapewniła i we własnej ocenie ich nie posiada, to okoliczność ta nie powoduje, że prawo pomocy należy jej przyznać.

Pani Cecylia przyznaje, że popełniła błędy, ale nie z wyrachowania. Zgubił ją brak świadomości i zaufanie. Niby ten projektant był taki mądry, a nie doradził jej, co ma zrobić, by obyło się bez łamania prawa i obecnych kłopotów. – Może znajdą się dobrzy ludzie i mi pomogą – prosi ze łzami w oczach...

Numer: 37 (1093) 2018   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *