Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki spółkowe

Co pewien czas miński monopolista od wody i ścieków ma kłopoty. We wrześniu 2017 roku wypłynęła sprawa donosu do CBA o przekrętach przetargowo-usługowych, a obecnie skarga  personalna na prezesa Krekorę, który nie szanuje i zwalnia bez uzasadnionej przyczyny niewygodnych pracowników. Sprawa znalazła swój finał w sądzie, co wcale nie znaczy, że radni się nią porządnie zajmą. Na pewno nie w czasie bieżącej kadencji i nie za obecnego burmistrza, który nie zamierza rozliczać przekornego prezesa PWiK...

Przekory Krekory

Sprawę z CBA ujawnił przed rokiem radny Robert Ślusarczyk, ale burmistrz w imieniu rady nadzorczej szybko Krekorę rozgrzeszył, kładąc nacisk nie na sedno   problemu, czyli domniemanie usługowego kolesiostwa, a fakt, że on na pewno nie studiował z Krekorą.
Teraz, gdy Komisja Zakładowa NSZZ SOLIDARNOŚĆ działająca przy PWiK zwróciła się do rady miasta i burmistrza z prośbą o interwencję w sprawie karygodnego traktowania pracownikówprzez zarząd spółki, było podobnie. Wszystko miało być zamiecione pod samorządowy dywan, gdyby nie radny Paweł Szpetnar. On jako spec od pracyujawnił, co naprawdę  zdarzyło się w mińskim PWiK

Już w kwietniu b.r. komisja zakładowa NSZZ otrzymała zawiadomienie o zamiarze wypowiedzenia umowy Teresie Bankiewicz. W piśmie podpisanym przez prezesa Bernarda Krekorę zamieszczono 11 punktów zawierających zarzuty wobec Bankiewicz. Ta z kolei opowiedziała, jak została potraktowana przez prezesa, który nagle oznajmił, że zamierza rozwiązać z nią umowę o pracę, ponieważ jest niezadowolony z jej pracy.
Zaproponował, aby sama złożyła wypowiedzenie za porozumieniem stron z trzymiesięcznym wynagrodzeniem bez konieczności świadczenia pracy. Uznała, że zarzuty wobec niej są bezzasadne i nie zgodziła się na taki układ. Wtedy prezes kazał natychmiast wywieźć ją na oczyszczalnię. Wkrótce siadło jej zdrowie i do dzisiaj przebywana zwolnieniu  lekarskim.
Związkowcy stanęli w obronie koleżanki, która od momentu zmiany prezesa była notorycznie dyskryminowana, poniżana i nadmiernie obciążana dodatkowymi pracami nie mającymi związku z jej zakresem obowiązków oraz kwalifikacjami. Takie postępowanie Zarządu PWiK źle wpływa na wizerunek firmy oraz powoduje utratę zaufania mieszkańców wobec burmistrza i radnych. Zwracają się więc o powołanie bezstronnej komisji i przeprowadzenie kontroli w PWiK.
Skarga w sprawie nierządu w PWiK stanęła podczas czerwcowej sesji rady miasta. I zapewne spolegliwi rajcy podnieśliby mandaty za utrąceniem prośby bez żadnej
dyskusji, gdyby nie radni Ślusarczyk i Szpetnar.
To oni nie zgodził się z tezą, że tylko Rada Nadzorcza PWiK, a nie rada miasta jest organem właściwym do rozpatrywania skargi. Burmistrz winien zająć się sprawą, bo jest ona coraz bardziej niepokojąca. Na wmawianie pracownikom, że są niepotrzebni i nieudaczni nie ma zgody. To mobbing powodujący stres i choroby... Nic dziwnego, że liczba zwolnień z pracy wciąż rośnie.
Oczywiście, Jakubowski zajmie się sprawą, ale dopiero po wyroku sądowym. Wprawdzie już raz pracownica wygrała, ale Krekora się odwołał do okręgowego sądu pracy. Poza tym stanowisko rady nadzorczej spółki jest po stronie prezesa. A tak w ogóle pracownica walczy o przywrócenie do pracy, a pismo związkowców dotyczy złego traktowania także innych pracowników. Czekanie więc na wyrok nie ma sensu.
Skoro tak, to dlaczego Jakubowski wnioskował o oddalenie skargi? To już polityka i zależności miedzy rządzącymi. Wiadomo – swój swojemu oka nie wykole... A swoją drogą ten Krekora ma tupet na miarę pałacu, który sobie wystawił za wodne i ściekowe haracze...

Numer: 30/31 (1086/1087) 2018   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *