Jednym okiem /76/

– Państwo mają dzieci? – pyta recepcjonista w hotelu tulącą się parkę. – Mają, mają! – A tym razem... tak bez pociech? – Ano, tak. – A kto się nimi opiekuje? – chce wiedzieć portier – Moja żona…

Nieduży w podróży

Jednym okiem /76/ / Nieduży w podróży

Nie zawsze pozostawienie dziecka w domu pod troskliwą opieką babci czy cioci jest jednak możliwe. Podróżowanie z maluchem – a nawet z gromadką dzieci – może być zresztą wspaniałą, rodzinną przygodą. Wiem, co mówię. W pierwszą daleką podróż z naszym najstarszym wyruszyliśmy, gdy miał zaledwie 5 miesięcy. Można powiedzieć, że przy trzecim dziecku jesteśmy już ekspertami w tym temacie.
Przede wszystkim warto dostosować godziny podróży do rytmu dnia waszego dziecka. Najlepiej wyruszyć wieczorem lub wczesnym rankiem. Wtedy istnieje największe prawdopodobieństwo, że nie tylko niemowlę, ale i starszak po prostu prześpi większość drogi. Warto zadbać o wygodne foteliki samochodowe, poduszeczki, kocyki, przytulanki. Wszystko, co sprawi, że to spanie w samochodzie będzie dla dziecka bardziej komfortowe.
Pamiętajcie też o właściwej temperaturze w samochodzie. W upalny dzień należy uchylić okna, nakleić na szyby osłony przeciwsłoneczne. Ale nigdy, przenigdy nie zostawiajcie śpiącegodziecka w zamkniętym samochodzie, na parkingu! Zwłaszcza u najmłodszych śmiertelne przegrzanie może nastąpić już po kilkunastu minutach. Z tego samego względu należy wziąć ze sobą dużą ilość picia, najlepiej w kubkach lub butelkach niekapkach. Oszczędzi to wam konieczności ciągłego przebierania małego podróżnika po zalaniu wodą.
Podobnie niekłopotliwe powinno być jedzenie. Dobrze sprawdzą się musy, jogurty i serki w woreczkach, chrupki, małe bułeczki, paluszki serowe. Nie polecam za to czekolady. Potrafi ona w kilka sekund zamienić dzieci w nieboskie stworzenia, a nasze auto – w pobojowisko. Oczywiście zawsze należy mieć pod ręką mokre chusteczki. A dla dzieci, które źle znoszą jazdę samochodem–  jakiś środek przeciw chorobie lokomocyjnej. Generalna zasada jest taka. Panami Waszej podróży są dzieci. Róbcie więc postoje tak często, jak one tego potrzebują. Nie musi to być od razu McDonald. Czasami wystarczy zwykły leśny parking z ławą i drewnianym stołem. Taki właśnie był hitem naszej ostatniej podróży. Wystarczy wtedy wyjąć z samochodu np. kubeczki z piciem – i już męcząca podróż zamienia się w wesoły piknik.
Bawcie się dobrze i... szerokiej drogi.

Numer: 30/31 (1086/1087) 2018   Autor: Anna M. Sikorska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *