Powiat mińskiPowiat miński ochrony zdrowia

Pozory mylą, a szczególnie w sferze ochrony zdrowia. Gdy na miński szpital padają gromy, kierujący obecnie SP ZOZ w Mińsku Mazowieckim Czesław Mazek twierdzi, że rok 2017 był bardzo dobry. Mimo prowadzonych wielu zadań inwestycyjnych cały czas nie zamykano bieżącej działalności ani szpitala, ani przychodni. To było niezwykle trudne, jednak udało się...

Z cienia leczenia

Najważniejszym zadaniem był ostatni etap modernizacji przychodni przy ul. Kościuszki i jej wyposażenie. A system kolejkowy porządkuje problem rejestracji pacjentów do poszczególnych lekarzy specjalistów.

Przypomniał, że w ubiegłym roku w pełni wyposażono budynek nowego pawilonu, gdzie jest laboratorium, bloki operacyjne, sterylizatornia i apteka.

Niełatwym zadaniem było rozpoczęcie modernizacji szpitala powiatowego. Problemy z procedurą przetargową i przenoszeniem pacjentów spowodowały perturbacje w zakresie robót, jednak udało się wydać na modernizację około miliona złotych.

Będzie mały finisz, bo tym roku we wrześniu zostanie oddany do użytku po remoncie kapitalnym blok porodowy i sala cięć cesarskich oraz pomieszczenia dla nowej pracowni endoskopii po starych blokach operacyjnych. Prace wykończeniowe właśnie trwają i wszystko wskazuje, że termin będzie dotrzymany

Z drobniejszych spraw wykonano modernizację ogrodzenia wraz z rozbiórką portierni. Zakupiono w systemie ratalnym nowy tomograf komputerowy, ponieważ była niezbędna potrzeba wymiany tego sprzętu. Dzięki temu bez dłuższego oczekiwania można wykonywać na nim niezbędne badania.

No i statystyki, które też są optymistyczne. Otóż w 2017 roku mińska placówka przyjęła 27 446 osób i jest to minimalny spadek w porównaniu z liczbą leczonych w roku 2016. Powodem mogło być szerokie prowadzenie prac remontowych. Jeśli zaś chodzi o liczbę urodzeń dzieci, to jest miłe zaskoczenie, bowiem w 2016 roku było ich 948, zaś w 2017 roku o sto więcej. Tak więc pomimo remontu, matki zdecydowały się na rodzenie w Mińsku. Gorzej wyszły finanse, bo rok zamknięto ze stratą ponad miliona zł, jednak jest to manko niższe niż wysokość amortyzacji, która na koniec grudnia ubiegłego roku wynosiła ponad 3 mln zł.

W związku z tym należy stwierdzić, że placówka nie ma żadnych problemów finansowych – cieszył się Mazek. I uzupełniał, że zmienił się sposób finansowania z NFZ na formę ryczałtu. W pierwszej połowie 2018 roku zmniejszono wysokość finansowania ryczałtu o kilkaset złotych miesięcznie, jednak od lipca znowu kwota będzie zwiększona o 100 tysięcy w związku z dobrymi wynikami w przyjmowaniu i leczeniu specjalistycznym pacjentów.

Wątpliwości miał tylko radny Witold Kikolski, pytając dlaczego koszty materiałów i energii wzrosły w porównaniu z 2016 rokiem o 1,2 mln zł, a usług obcych o 1,1 mln zł. Dyrektor Mazek wytłumaczył, że zwiększenie kosztów energii jest związane z oddaniem do użytku nowego, dobrze wyposażonego budynku. Natomiast na wzrost materiałów mają wpływ leki podawane pacjentom, a wzrost usług zewnętrznych związany jest z brakiem lekarzy.

Tu Kikolski zaatakował, bo gdyby nie dotacja straty wyniosłyby nie milion, a 5 milionów. Jego zdaniem jest to wynik dramatyczny.

Dyrektor Mazek prosił, żeby jednak nie dramatyzować, ponieważ w rejonie są szpitale z o wiele gorszymi wynikami finansowymi. Stwierdził, że owszem planują straty, ale nie większe niż poziom amortyzacji i wierzy, że przy ciężkiej pracy jest to możliwe do osiągnięcia. Oznajmił, że jednak te plany mogą się szybko załamać, jak nie będą mieć kadry medycznej. Już 10% kadry pielęgniarskiej przekroczyło wiek emerytalny. Sporym wyzwaniem na najbliższy rok jest znalezienie sposobu na uzupełnienie tych braków.

Numer: 28/29 (1084/1085) 2018   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *