Mińsk Mazowiecki powstańcom

Same „dostojne persony” zaprosili organizatorzy, czyli mińskie gimnazjum przy ul. Siennickiej na uczczenie pamięci styczniowych powstańców. W 143. rocznicę najkrwawszego zrywu Polaków siarczysty mróz pokrzyżował szyki maluczkim, ale nie najgorętszym patriotom

Godzina dyktatora

Mińsk Mazowiecki powstańcom / Godzina dyktatora

Uwerturą obchodów była jak co roku msza za ojczyznę z przypomnieniem powstańczych walk na terenie miasta i okolicznych wsi. Styczeń 1863 roku też był mroźny, ale nie dla najzagorzalszych wrogów caratu. Lepsze już były swojskie lasy niż branka i wieloletnia służba w ruskiej armii. Lepsze rany, kalectwo, konfiskata majątku, zsyłka, a nawet śmierć od życia w upodleniu.
Powieszeni na świerkach przy dzisiejszej ulicy Siennickiej partyzanci z oddziału Borelowskiego mają przy szkole symboliczny grób, na którym zawsze w styczniu krwawią na bieli śniegu kwiaty pamięci. Może składane zbyt pośpiesznie, bo ponad 20-stopniowy mróz nie dla dzisiejszych, coraz mniej odpornych pokoleń. Za to w świetlicy gimnazjum ciepło, ale też niezbyt ludno. Poseł, starosta, burmistrz, kilku urzędników, kombatantów z AK, nauczycieli i uczniów. Aż szkoda trudu uczniów, którzy przygotowali dekoracje i powstaniowy spektakl. Na ekranie „Kucie kos” Grottgera, obok królewski zamek, Kolumna Zygmunta, na którą nie spogląda polski król, a carski namiestnik. Dziwi się temu młody Romuald Traugutt i z tego zdziwienia wyrasta na bojownika, by w końcu stać się dyktatorem powstania, czym na trwale zapisuje się na kartach historii Polski. Trzeba odwagi, by wziąć na siebie odpowiedzialność, a bohaterstwa, by oddać życie za sprawę, gdy wielu z niej szydzi lub umywa ręce. Gdy jedni boją się mrozu, inni ubierają się w narodowe sztandary, by się nie zaprzedać wygodnictwu. Tak było i tak będzie.
– Dzisiejsza mroźna zima daje wyobrażenie o czysto ludzkim wymiarze powstania – kontestował poseł Czesław Mroczek. – Chwała szkole i jej uczniom za przypominanie bohaterstwa powstańców – chwalił starosta Antoni J. Tarczyński.
Burmistrz Zbigniew Grzesiak cofnął się aż do XVI wieku i króla Stefana Batorego, który próbował przeciwstawić się szlacheckiej złotej wolności – początku końca „świecącego próchna”, jak Najjaśniejszą określił ruski dziejopisarz. A samo powstanie, oprócz krwi i narodowej żałoby, dało też świętych i bohaterów, których czciły legiony Piłsudskiego i sam Marszałek.
Po powstaniu przyszły nowe czasy – odbudowy ekonomicznej i moralnej, a w końcu – niepodległość. Coraz rzadziej historia jest rzeczywistą i konsekwentną nauczycielką, ale warto co jakiś czas spojrzeć jej prosto w twarz, by zrozumieć, że nie wzięliśmy się znikąd. Nie każdy z nas zasłuży na wzmiankę w dziejach miasta czy narodu lub chociażby ulicę, ale każdy może mieć godne życie. Nawet godzina z dyktatorem – patriotą wystarczy, by się o tym przekonać.
PS. Program artystyczny przygotowała Beata Wójcicka, a opracował muzycznie – Jakub Maguza.

Numer: 2006 05   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *