W regionie

Dziś karnawał to wiejskie zabawy i miejskie bale, do których dołączył ostatnio dzień zimowych zakochanych. Nie zawsze tak było i jeszcze nie wszędzie tak jest, bo są w regionie wsie, w których karnawał to czas kolędowania, czas Herodów

Zlot kolędników

W regionie / Zlot kolędników

W minioną sobotę i niedzielę do Siedlec przyjechało prawie 30 grup teatralnych z całego regionu, by na scenie Centrum Kultury i Sztuki pokazać bożonarodzeniowe i karnawałowe obrzędy. Od śpiewania pięknych, często mało znanych kolęd i pastorałek, przez kolędowanie z gwiazdą lub kozą po tradycyjne przedstawienia Herodów, a nawet wieczerzy wigilijnej, którą na Podlasiu zwą pośnikiem. W przerwach na zmiany dekoracji, ale też do poobiedniej biesiady przygrywały gościom dwie kapele: w sobotę – Stanisława Ptasińskiego z podmińskiego Wielgolasu, a w niedzielę – Stefana Nowaczka z garwolińskiego Podłęża. To już 21. edycja kolędników, którzy nie tylko na dobre zagościli nad Muchawką, ale też osiągnęli poziom europejski, czyli eksportowy.
- Na pewno nie mamy się czego wstydzić, a wręcz mogę miało stwierdzić, że należymy do najlepszych regionów w kraju – podsumowała tegoroczny zlot kolędników Wanda Księżopolska. A szefowe zespołów nie szczędziły jej pochwał za pomoc w dochodzeniu do korzeni ludowości. Nie było to łatwe, bo napierała laicka, peerelowska nowoczesność i pseudoludowy styl. Pani Wanda miała na to swoje sposoby, czasami dość rygorystyczne, ale zmuszające do poszukiwań prawdziwego folkloru. Także oryginalnych strojów, a nie – jak to ongiś bywało – zapasek z firanek. Dbałość o szczegóły jest wciąż konikiem Księżopolskiej, ale teraz liczy się też widowiskowość przedstawień, by miały większą publiczność (a za nią przyjdą sponsorzy), by nie pokazywać ludowych obrzędów sobie, jury i nielicznym koneserom. Może trzeba na to kolejnych dwudziestu lat, aż zrozumiemy, że nie jesteśmy znikąd, a naszą siłą jest przede wszystkim tradycja.
Pokazały ją kolędami podmińskie Podciernianki z szefową Anną Kotuniak, mordzkie Podlasianki z Ireną Ostaszyk (ich strach obsypał widownię pszenicą - na szczęście), Wolenianki z Woli Serockiej z Henryką Kublik, Wiśniewiacy pod artystyczną opieką Stanisława Wróblewskiego, Lutnia z Wojcieszkowa kierowana przez Jadwigę Gajownik i Młynarzanki ze wsi Młynki w gminie Wodynie z Marianną Śledź. Z gwiazdą kolędowali uczniowie siedleckiej SP-7, Gwarki Bogumiły Araszkiewicz z Rudzienka w gm. Kołbiel i KGW Karczew w gm. Zbuczyn ze Stanisławą Chromińską, którzy zatrudnili do spektaklu również niesforną kozę. Jeszcze więcej uciechy dostarczyły Herody grane przez większość uczestników przeglądu. Wystąpiły z nim zespoły z Wojcieszkowa, Skrzeszewa (gm. Repki), dzieci i dorośli z Trzcińca (gm. Skórzec), wspomniane Gwarki z Rudzienka i gręzowianie ze Stefanem Kaczorkiem.
Były też dwa widowiska wigilijne przygotowane przez Barbarę Brodzik z Trzcińca i Marię Bienias z Woli Koryckiej Górnej w gminie Trojanów. W ilu wiejskich domach (nie mówiąc o miejskich) tak się jeszcze pośnikuje? Trzeba obejrzeć te przygotowania, rozmowy przy stole, wróżby i rekwizyty nadziei na przyszły rok, by zrozumieć świętość tradycji. A gdy w karnawale odwiedzą nas kolędnicy, przyjmijmy ich jako wróżbę pomyślności i nie żałujmy prezentów. Szczególnie tym, którzy nie ograniczają się do zwrotki popularnej kolędy. Kolędnicy występujący na scenie CKiS zasłużyli na podziw i nagrody. Organizatorom wystarczyło po 100-200 zł dla każdej prezentacji i obiad. Mogą dorobić u siebie, bo tak piękne i oryginalne kolędowanie powinni zobaczyć wszyscy.

Numer: 2006 04   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *