Finał V FKiP

Tylko ośmioro wykonawców wystąpiło podczas finałowej gali V jubileuszowego Festiwalu Kolęd i Pastorałek, pozostawiając licznej publiczności spory niedosyt. Ale i tak przewodniczący jury – prof. Romuald Miazga był zachwycony organizacją, poziomem i nagrodami

Kołysanki z darami

Finał V FKiP / Kołysanki z darami

Jak przypuszczaliśmy, niewielka sala koncertowa MSzA nie pomieściła wszystkich gości finałowego koncertu. Wśród nich – poseł Czesław Mroczek, starosta Antoni J. Tarczyński, burmistrz Zbigniew Grzesiak i prałat Stanisław Wołosiewicz. Już obecność najgodniejszych czy – jak kto woli – najważniejszych synów mińskiej ziemi była splendorem dla organizatorów i wykonawców.
Popisy rozpoczęła 6-letnia Natalka Budkiewicz, grając i śpiewając Panu „Chwałę na wysokości”. Po utalentowanej mieniance wystąpiły jej starsze sąsiadki z Cegłowa - Emilka Gromulska i Ala Szczęśniak. Nastrój mizernej i cichej stajenki podtrzymała kolędą bezdomnego Ala Bąk z Rudy. Mniej znaną pastorałką o aniołach pieścił uszy Tomek Durka z podłukowskiej Gręzówki, a jedyne w koncercie finałowym wicelaureatki – Agata Podstawka i Anna Wiercioch utulały „Betlejemską nocą”. Równie nastrojowy był Sebastian Kawka, który za interpretacje „Kołysanki dla Dziesiątki” zebrał burzę oklasków od swoich fanek. Salwy śmiechu wybuchły już podczas próby mikrofonu rodzinnego zespołu „Kolaż”, bo każda z malutkich solistek chciała mieć sprzęt przy sobie. Ale ich „Oj, maluśki, maluśki” omal nie podniósł wszystkich z foteli. Wstali trochę później, gdy po występie chóru Tomasza Zalewskiego, Krzysztof Boruta zaintonował „Bóg się rodzi”. I rzeczywiście na chwilę Jezus, któremu śpiewaliśmy, zamieszkał w czułych sercach, odkrywając istny róg obfitości darczyńców.
- Niech się Warszawa uczy od Mińska Mazowieckiego organizacji kolędowania – chwalił papieskie gimnazjum główny juror, Romuald Miazga. Prosił też, by nie wstydzić się śpiewać kolęd, bo przecież one są najpiękniejszą modlitwą i potrafią odmieniać ludzi. O darze odnowy zatwardziałych serc mówił też prałat Stanisław Wołosiewicz, a widząc tak licznych sponsorów, miał za złe dyrektorowi Wyszogrodzkiemu, że ten nie poprosił parafii o wsparcie. Okazało się, że powodem była nieśmiałość, więc za rok na pewno do takiego pominięcia nie dojdzie. Oczywiście w imię rozwoju festiwalu tj. zachęcenia jeszcze większej liczby wykonawców do śpiewania kolęd. Warto też rozszerzać jego zasięg, a może też formułę np. o zespoły ludowe, by dać im szansę prezentacji swojskiego kolędowania. Aż się marzy, by do Mińska Mazowieckiego przyjechały kolędować Kurpie, Podlasie, Kaszubi, górale, łowiczanie i nasze kobiety z Podciernia, Posiadał, Kiczek, Rudzienka czy Glinianki. Mam cichą nadzieję, że skoro udał się festiwal chleba, to i festiwal folkowych kolęd też się powiedzie.

Numer: 2006 04   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *