Studniówka w „Mechaniku”

Jeszcze do końca nie wywietrzała z głów zabawa sylwestrowa, gdy tegoroczni maturzyści ruszyli do studniówkowego poloneza. W mińskim „Mechaniku” tańczono go według niecodziennej choreografii, wymyślonej przez Agnieszkę Chrościcką

Chodzony od tyłu

Studniówka w „Mechaniku” / Chodzony od tyłu

Sobota, kilka minut po 19.00. Józef Przybysz, ojciec maturzysty Pawła, a oficjalnie przewodniczący komitetu organizacyjnego studniówki wchodzi na scenę, by powitać dyrekcję, nauczycieli i młodzież. Bezpieczniki nie wytrzymują obciążenia i trzeba czekać kilkanaście minut na oficjalną ceremonię otwarcia balu. Dyrektor Zdzisław Mazanka czyni to po raz dwudziesty i – jak słusznie zauważono – wcale tego nie widać. Jeszcze rzęsiste brawa dla starosty Antoniego J. Tarczyńskiego i do poloneza ruszają trzy klasy liceum zawodowego. W pierwszych parach Agnieszka Paja z dyrektorem Mazanką i Romana Berbecka-Chróst z Januszem Zduńczykiem. Idą dostojnie dyskretnie prowadzeni przez choreografkę i z komentarzem na żywo Józefa Przybysza, który zachęca obserwatorów do oklasków. Czujemy się jak na turnieju tańca, a głos komentatora nie milknie, zapowiadając kolejne klasy.
Jadwiga Tarczyńska z Tomaszem Płochockim prowadzą maturzystów z trzyletniego technikum (po ZSZ), a Rafał Świderski z Magdaleną Jurczyk – informatyków. Za nimi mechanicy z Magdaleną Ostrowską i (znowu) wicedyrektorem Płochockim, teleinformatycy z Barbarą Rybińską i Maciejem Mazanką. W czwartej turze mechatroników prowadzi Marek Czyżkowski z Agnieszką Chrościcką, a elektroników – Elżbieta Zelwowiec z niestrudzonym panem Tomaszem. Wszystko pod czujnym okiem przewodniczącego, który z wysokości sceny widzi wspaniałe kreacje, lekkość kroków i niespotykane figury z wejściem od tyłu pod baldachimem rąk. Po takim numerze w polonezowym tunelu już nie trzeba było zachęcać nikogo do oklasków. Zasłużyły na nie wszystkie klasy, a szczególnie prowadzący je nauczyciele. Ich chodzony był rzeczywiście tańczonym polonezem, a parom jeśli czegoś brakowało, to tylko strojów z epoki.
W sumie na parkiecie „Mechanika” tańczyło (później z zespołem Efekt) ćwierć tysiąca par, nie licząc zaproszonych nauczycieli i gości. Było miło i spokojnie, więc rodzice też nie żałowali sobie radosnej atmosfery, wspominając romantyczne wprowadzanie do zabawy przez Agnieszkę Paję, awangardowy komentarz Józefa Przybysza i życzenia dyrekcji, by ich dzieci wykorzystały do maksimum te sto dni przed maturą.
W minioną sobotę studniówki odbyły się jeszcze u Salezjanów i w klasach licealnych ZS-1. Służymy naszymi łamami po wcześniejszym zaproszeniu. Na razie za pamięć dziękujemy „Mechanikowi” i Mrozom, gdzie wybieramy się w najbliższą sobotę.

Numer: 2006 03   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *