- Mamusiu, czemu te panie śpiewają tak smutno? – Bo to pieśń o śmierci Pana Jezusa – odpowiada matka, po czym prosi, żeby mały nie biegał, bo przeszkadza artystom.

Ból pod krzyżem

Ból pod krzyżem

Rozświetlony ołtarz kościoła Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Na tle zasłoniętego fioletem krzyża grupa muzyków – Michał Piotrowski i Karolina Mikołajczyk na skrzypcach, Katarzyna Grygiel z altówką, Jakub Pożyczka przy wiolonczeli, Stanisław Czyżewski przy kontrabasie i Marcin Łopacki za klawesynem. Batuta w dłoni Marcina Ślązaka. Panie to sopranistka Izabella Jaszczułt–Kraszewska oraz dobrze już znana muzycznym bywalcom Justyna Kowynia–Rymanowska w barwie altu. Śpiewają „Stabat Mater”, powstałe w 1736 roku jedno z bodaj najwybitniejszych dzieł muzyki religijnej. 12-częściowy utwór rzeczywiście mówi o śmierci Jezusa, ale robi to z unikalnej perspektywy – jego matki.
Jego autor to postać zaiste tragiczna. Giovani Battista Pergolesi swe opus magnum ukończył na dwa dni przed śmiercią. Miał 26 lat. Zdolny i frywolny, dopiero przygnieciony śmiertelną chorobą zwrócił się naprawdę i aż do końca ku najgłębszym doświadczeniom chrześcijańskiej mistyki. Idealnie nadały się do tego słowa mistyka i franciszkańskiego poety ze średniowiecznych Włoch, Jacopone da Todi.
Lekki zapach początku wiosny sprawia, że jeszcze trudniej wyobrazić sobie potęgę bólu matki tracącej syna w tak okrutny sposób. (mk)

Data: 24.03.2010





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *