Jeszcze w okresie Polski Ludowej łąki położone nad rzeką Świder i jej odnogą w Latowiczu były głównym producentem siana dla okolicznych gospodarstw.

Kłopoty z łąkami

Kłopoty z łąkami

Tutaj w siano zaopatrywali się rolnicy nawet z odległych miejscowości, jak z Siodła, Zglechowa i Pogorzeli. Kto miał łąkę był bez kłopotu w zakresie posiadania tej cennej paszy, a inny musiał zakupić trawę na pniu lub zimą czy wiosną dokupić gotowego siana. Kiedyś siano było bardzo cenione, nawet lekarze weterynarii przy wypadku zachorowania np. konia zalecali dobrze ususzone siano. Nie było wówczas belowania ani kompostowania pół wysuszonej trawy, a krowy wtedy, przepraszam, „nie laksowały”.
Obecnie areał wykorzystywania łąk znacznie się zmniejszył. Posiadacze mniejszych gospodarstw zrezygnowali z utrzymywania zwierząt domowych zwłaszcza rogacizny. Dopłaty unijne – tak, ale siano stało się zbędne. Nie ma kupca na trawę na pniu, a niekiedy nawet chętnego na zabranie za darmo. Stąd pomimo, że jest już połowa czerwca na Latowiczu przynajmniej pół łąk jest nieskoszonych. Jest to sygnał, który mówi, że powstaje problem gospodarczo-ekologiczny, nad którym władze administracyjne i rządowe winny się zastanowić, bo na dłuższą skalę tak być nie może. Okazuje się, że zdrowy interwencjonizm państwowy nawet w gospodarce rynkowej jest konieczny, choćby na przykładzie latowickich łąk. (fz)

Data: 14.07.2010





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *