Wprost od prezydenta Siedlec

Mirosław Symanowicz współrządzi Siedlcami od początku wolnych samorządów. Najpierw wybrano go przewodniczącym rady miasta, a od 9 lat jest prezydentem. Na 10 miesięcy (albo pół roku ) przed wyborami zapytaliśmy go o najistotniejsze i wzbudzające kontrowersje siedleckie problemy

Wierzę w siedlczan

Wprost od prezydenta Siedlec / Wierzę w siedlczan

- Panie prezydencie, czy rok 2005 był pomyślny dla siedlczan?
- Z pewnością był to pomyślny rok dla naszego miasta. Siedlce po raz kolejny znalazły się w czołówce polskich miast na prawach powiatu, w których poziom życia jest najwyższy. Szóste miejsce naszego miasta, tuż za takimi ośrodkami jak Sopot czy Gdynia, to bardzo dobry wynik.
Zrealizowane zostały założenia na 2005 rok w zakresie inwestycji miejskich. Powstało szereg bardzo ważnych rozwiązań komunikacyjnych, poprawiających bezpieczeństwo na siedleckich drogach. Dobra realizacja dochodów miasta pozwoliła na utrzymanie wysokiego poziomu inwestycyjnego oraz wcześniejszą i większą niż była zakładana spłatę części zadłużenia. Wpłynęło to również na decyzję o niepodwyższaniu stawek podatków lokalnych w przyszłym roku. Z powodzeniem realizowane też były zamierzenia w zakresie głównych dokumentów programowych. Utworzony został projekt Planu Rozwoju Lokalnego miasta Siedlce do roku 2013, projekt „Lokalnego Programu Rewitalizacji miasta Siedlce na lata 2005-2013”, co pozwoli na pełniejsze pozyskiwanie środków z UE i Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Również spółki miejskie odnotowały ten rok „na plus”. Kiedy dołożymy do tego jeszcze osiągnięcia siedleckich szkół i instytucji oraz międzynarodowe sukcesy siedleckich ośrodków kultury, widać, że był to bez wątpienia udany rok.

- A czego nie udało się panu zrealizować z własnej lub obcej winy, a może zaniechania?
- Jest kilka założeń, których nie zdołałem zrealizować, mimo dużych starań. Mam na myśli chociażby sprawę pozyskania funduszy w ramach ZPORR na budowę hali sportowej przy II Liceum Ogólnokształcącym im. św. Królowej Jadwigi. Trudno mówić tu o czyjejkolwiek winie, bo wniosek był dobrze opracowany i tak też został oceniony przez ekspertów, lecz zwyczajnie zabrakło środków z funduszu. Jesteśmy na liście rezerwowej, więc może nie wszystko stracone.

- Czy rezygnacja z połączenia ośrodków kultury to - jak twierdzą oszczędni - chwyt przedwyborczy?
- Gdybym miał swoje decyzje jako prezydent blisko 80-tysięcznego miasta rozpatrywać w kategorii „chwytów przedwyborczych”, to z pewnością nie należałoby nigdy poruszać najtrudniejszych i często najważniejszych problemów miasta. Zdaję sobie sprawę, że właśnie te decyzje zazwyczaj są niepopularne, bo przy nich pojawiają się całe rzesze obrońców, którzy najczęściej nie pomagają w rozwiązaniu problemu. Mam świadomość, że bycie głową miasta oznacza podejmowanie właśnie tych najtrudniejszych decyzji w sposób najlepszy z możliwych dla całej społeczności, a nie patrzenie wyłącznie przez pryzmat interesu czy dobra jakiejś grupy. Wielokrotnie podkreślałem, że uchwała intencyjna w sprawie łączenia MOK i CKiS nie miała przesądzać o istnieniu jednego czy dwóch ośrodków, lecz zasygnalizować bardzo istotny problem, jaki pojawił się wraz ze znacznym zmniejszeniem dotacji celowej z Ministerstwa Kultury. Została ona pomniejszona o 572.300 zł. Wiadomym stało się, że dotacja w obecnej wysokości nie pozwoli na utrzymanie na dotychczasowym poziomie działalności dwóch ośrodków kultury. Należało więc przeprowadzić w sposób zdecydowany reformę wewnętrzną tych instytucji. Przyznaję, że czas na dostosowanie do nowej sytuacji finansowej CKiS i MOK wykorzystały bardzo owocnie.
Dziś mogę powiedzieć, że uchwała intencyjna w sprawie łączenia ośrodków zadziałała jak czynnik motywacyjny, który spowodował swoistą reformę ośrodków kultury i przyczynił się do powstania szeregu nowych inicjatyw i propozycji do oferty programowej. W tej sytuacji nie widzę konieczności łączenia obydwu ośrodków.

- Stolicą Podlasia jest Białystok, więc może Siedlce trzeba uczynić stolicą Nadbuża?
- Myślę, że nieformalnie już się to stało. Mimo tego, że Siedlce nie leżą nad Bugiem, jednak ze względu na swoją wielkość i potencjał są w sposób naturalny utożsamiane z regionem nadbużańskim.

- Jaki sens ma promocja działań prezydenta w „Kurierze Siedleckim”?
- Ja wierzę, że najlepszą promocją mojej osoby jest praca, którą staram się wykonywać najlepiej jak potrafię, i jej efekty w postaci działań na rzecz miasta. Natomiast mieszkańcy Siedlec mają prawo wiedzieć, jak wypełniam swoje obowiązki, jakie decyzje podejmuję, by mogli mnie z nich rozliczyć.

- W jakim stopniu wykorzystuje pan tereny inwestycyjne do rozwoju miasta i zmniejszenia bezrobocia?
- Większość terenów inwestycyjnych w naszym mieście znajduje się w rękach prywatnych, więc ich wykorzystanie zależy od właściciela. Natomiast zadaniem władz samorządowych jest tworzenie w mieście klimatu sprzyjającego inwestowaniu oraz zachęt inwestycyjnych. I zarówno takie zachęty, jak i sprzyjające warunki budujemy w Siedlcach od lat. Przede wszystkim tereny inwestycyjne w mieście są w zdecydowanej większości uzbrojone, gotowe do przyjęcia inwestora. Po drugie, od kilku lat posiadamy system zwolnień w podatku od nieruchomości dla firm tworzących nowe miejsca pracy. W październiku br. wspólnie z PUP-em zainicjowałem rozpoczęcie wdrażania w Siedlcach programu Lokalnego Ożywienia Gospodarczego, który ma na celu zwiększenie rozwoju gospodarczego poprzez wspólne wypracowanie projektów gospodarczych, a w konsekwencji utworzenie nowych miejsc pracy. Znaczące dla rozwoju miasta będzie z całą pewnością uruchomienie fabryki wagonów kolejowych szwajcarskiej firmy Stadler. Jednak decyzję w tej sprawie inwestor podejmie po wyłonieniu przez zarząd województwa mazowieckiego wykonawcy na dostawę 14 elektrycznych zespołów trakcyjnych do pasażerskich przewozów regionalnych dla Mazowsza.

- Co dla pana, samorządu i mieszkańców przyniesie 2006 rok?
- Mam nadzieję, że rok 2006 będzie dobrym czasem dla każdego z mieszkańców Siedlec osobno i dla nas wszystkich razem. Przed nami bardzo wiele zadań, ważne inwestycje miejskie, które zostały zaplanowane na 2006 rok, na pewno więc będzie to bardzo pracowity czas. Ponadto przyszły rok jest rokiem wyborczym w samorządach, więc może przynieść wiele zmian. Muszę podkreślić, że Siedlce zawsze miały wielkie szczęście do swoich mieszkańców. Wierzę, że nam wszystkim nie zabraknie energii i entuzjazmu w dalszych działaniach na rzecz rozkwitu naszej małej Ojczyzny. Tego też życzę w 2006 roku wszystkim siedlczanom i wszystkim czytelnikom Tygodnika Co słychać?.

Numer: 2005 52/1   Autor: Z Mirosławem Symanowiczem rozmawia J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *