Wigilia po wiejsku

Nie pojechały do Wilanowa na prezentację stołów świątecznych, nie były też na targach ludowego rękodzieła w Siedlcach. Na szczęście gospodyniom i artystkom z powiatu mińskiego przygotowano choć namiastkę przedświątecznego pokazu ich umiejętności

Perły w pałacu

Wigilia po wiejsku / Perły w pałacu

Doradcy rolni to armia budżetowych urzędników służących na co dzień rolnikom i wiejskim gospodyniom. W powiecie mińskim kieruje nimi Janusz Niedźwiedzki mieszkający w Halinowie. Budżet powiatowych biur jest jednak marny, więc każdą akcję czy konkurs muszą podpierać dotacjami z gmin i starostwa. Tak jest z olimpiadą wiedzy o gospodarstwie rolnym czy konkursem na najładniejszą zagrodę wiejską.
W ubiegłym roku nie było w Mińsku Mazowieckim przedświątecznego kiermaszu, bo – jak twierdzi Niedźwiedzki – ostatni nie udał się zupełnie z powodu frekwencji. Tegoroczny zorganizowali w ostatniej chwili, korzystając z pałacowego galimatiasu, dzięki któremu liczyli na klientelę z Mińska. Nie do końca dopisała, ale i tak było nieźle, pomijając fakt kompletnego braku promocji. A wystarczyłby jeden telefon do naszej redakcji i zadowolenie byłoby pełniejsze. Jak to po festiwalu chleba, który kobiety wspominają z rozrzewnieniem. Uczestniczyły w nim podciernianki Anna Kotuniak i Elżbieta Bajszczak oraz Honorata Cieślak z Rososzy. Wszystkie trzy są laureatkami „Złotej Perły” przyznawanej za wyjątkowe specjały wiejskiej kuchni czy przetwórstwa. Pani Anna zdobyła perłę za sójki, pani Elżbieta za jałowcową kielbasę, a Honorata – za podpuszczkowe sery. Kto jeszcze chociaż nie spróbował tych wykwintnych przysmaków, niech żałuje, bo właśnie w minioną niedzielę miał szansę na urozmaicenie świątecznego stołu.
Oprócz pereł z cegłowskiej gminy – co z dumą podkreślał wójt Krzysztof Miklaszewski – swoje wyroby prezentowały panie z Żakowa, Łazisk oraz Janina Dróżdż z Arynowa, która oprócz sołtysowania wykonuje urokliwe obrusy i serwetki, mające uznanie we Włoszech i Izraelu. Ze swoimi paczworkami i ludowymi lalkami przyjechała też do pałacu Jolanta Kaim z Nowych Porąb, którą również prezentowaliśmy na naszych łamach.
Handlowe popołudnie zwieńczyła wigilijna uczta w sali lustrzanej. Witał Janusz Niedźwiedzki, a starosta Antoni J. Tarczyński gratulował perłowych osiągnięć i pracy na rzecz aktywności gospodyń. To dzięki nim jeszcze nie zaginęły tradycje kulinarne, ale jest pilna potrzeba przekazywania ludowości (także pieśni i obrzędów) następcom. Jak ich umotywować? Nadzieja w staroście, który doskonale zna wieś i jej potrzeby. Ale również w wójtach, z których na ludową wigilię przybyło tylko trzech – z Cegłowa, Siennicy i Jakubowa, a więc z gmin, gdzie folklor jeszcze żyje. Jednak i tam bez pomocy samorządów też czeka go zagłada.
Doradcy państwowi robią co mogą, ale takimi metodami nie dadzą rady. By młoda wieś chciała wrócić do korzeni i na nich zarabiać, potrzeba pieniędzy i marketingu. Nie dyskoteka w remizie, a folklorowa biesiada w karczmie, połączona z agroturystyką. Jestem pewien, że taki swojski biznes ma zapewnione powodzenie. Taka idzie moda, a nawet potrzeba, by pędzący czas zatrzymać, wracając do źródeł, do korzeni. PS. Pierwsza karczma folkowa będzie miała darmową promocję w „Co słychać?”.

Numer: 2005 51   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *