Spodziewano się wielkiej burzy mózgów i rewolucyjnych zmian na miejskim targowisku. Na sesję przybyli przedstawiciele kupców z prezesem Stowarzyszenia Centrum Ryszardem Woroncowem, by wziąć udział w dyskusji o zmianach regulaminowych w funkcjonowaniu targowiska miejskiego i przedstawić swoje postulaty

Jednak rezerwacja

Do pierwszej uchwały o rezerwacjach radni podchodzili tak nieufnie, że przez dłuższy czas w dość chaotycznej dyskusji nie mogli się dogadać, nie znając stanowiska burmistrza. Wreszcie wyjaśniło się, że żadna norma prawna nie zezwala na pobieranie opłat za rezerwację miejsc na targowisku. Urzędnicy i radca prawny miasta znaleźli jednak przepis pozwalający ominąć obowiązujące prawo. Zamiast zwykłej rezerwacji, wprowadzono korzystanie z urządzeń mienia komunalnego za opłatą uchwaloną przez samorząd zarządzający tym mieniem, czyli radnych. Kupcy się ucieszyli, że rezerwacje (choć pod inną nazwą) nadal będą, bo to bardzo ułatwi im organizację handlu. Zgodzili się też na jednakową opłatę miesięczną za chociażby jednorazową rezerwację. Niektórzy radni jeszcze po sesji nie mogli tego zrozumieć, że kwota 30 zł nie jest dla kupców tak uciążliwa, jak brak stałego miejsca na placu targowym.

Klozetowy zapaszek
Niemal bez zauważenia przeszłaby kwestia opłat targowych, gdyby nie interwencja prezesa Woroncowa, który prosił o uwzględnienie niższych o połowę opłat w styczniu i lutym, kiedy handel bazarowy zamiera. Po krótkiej wymianie zdań i argumentów prośba kupców znalazła zrozumienie. Śmieszną była z kolei „dyskusja” o opłatach za korzystanie z bazarowej toalety. Prezes wytknął zróżnicowaną wycenę rodzaju usług na 50 gr. i 1 zł i dodał, że brakuje tylko szyldu z napisem: Mycie rąk – gratis!

Kozioł nie-ofiarny
Kiedy stało się wiadome, że Bogusław Kozioł nieprawnie pobierał opłaty za rezerwację, burmistrz zabronił mu tego procederu. Wówczas prowadzenie targowiska stało się dla niego nierentowne. Złożył więc rezygnację z dniem 31 grudnia. Burmistrz ogłosi teraz przetarg na zarządzanie targowiskiem miejskim, a do czasu objęcia obowiązków przez nowego administratora umowa z Bogusławem Kozłem, w razie konieczności, będzie przedłużona. Część kupców żałuje jego odejścia i chwali go za porządek i dyscyplinę na bazarze. Innym zmiana zarządcy jest obojętna, ale nie są obojętne koszty utrzymania stoiska, które teraz wynoszą blisko 2 tys. zł miesięcznie (w tym 800 zł na ZUS).

Ślimacza modernizacja
O wymianie połamanego parkanu wokół placu targowego mówiło się już pięć lat temu, a do skutku doszła dopiero teraz. Przesunięcie nowego parkanu od ulic Topolowej i Targowej do wewnątrz targowiska dało miejsce na parkingi dla kilkudziesięciu pojazdów, co wielce usprawni handel na placu (i pewnie wokół niego). Jak długo będą one budowane – nie wiadomo. Sądząc po pracach ekipy elektryków, targowisko nie ma szczęścia do rzetelnych wykonawców. Nie tylko nie zlikwidowali pajęczyny przewodów nad targowiskiem, ale nowe przyłącza jeszcze bardziej tę podniebną estetykę psują. Jak zauważył radny Cichocki, elektrycy przez pół dnia raczyli się piwem, a potem w ciemnościach brali się do roboty gubiąc śrubki i narzędzia. Przez ślimacze tempo prac mieszkańcy okolicznych posesji w ciągu kilku dni nie mieli prądu.

Prognozy
Jaka będzie współpraca władz miasta z nową administracją targowiska, to się okaże, ale problemów narosłych przez lata nie da się rozwikłać natychmiast. Takim jest nieprzychylność miejscowych kupców do obcokrajowców, którzy nie wiadomo jak rozliczają się z fiskusem, skoro ich towary są tańsze od takich samych na ich stoiskach. - Gdzie tu zdrowa konkurencja? – pytają. – Dlaczego my musimy płacić podatki, ZUS i inne świadczenia, a oni nie?
Z zadawnionych konfliktów jeden znalazł finał w sądzie. Roman Majszyk będzie się procesował z burmistrzem Zbigniewem Grzesiakiem, a pierwsza rozprawa odbędzie się 13 grudnia w sądzie rejonowym w Mińsku Mazowieckim (godz. 9.00, sala nr 5). Do tego nie musiało dojść, ale brak dobrej woli przeważnie tak skutkuje.

Numer: 2005 50   Autor: Józef Lipiński