Informacja nieturystyczna
Nie od dziś da się zauważyć, z jakim wysiłkiem promują się Siedlce. Miasto oczekuje wpływów z ruchu turystycznego, ale nie ułatwia go. Niby otwarte Siedlce z ogromną trudnością udostępniają informację gościom
Biznes potrafi
Wieść niesie, że w mieście zainstalowano jeden z pierwszych w Polsce piorunochronów, że działał tu Antonio Corazzi, że arkana wiedzy zgłębiał Prus, że 1905 roku gimnazjaliści zapoczątkowali szkolne strajki o prawo nauki języka polskiego, że XVII-wieczną bramę wjazdową do miasta rozebrali żołdacy III Rzeszy, że getto...
Tyle wieść, a co z rzetelną informacją? Nie uświadczy. Bo punkt „it” zlokalizowany opodal kościoła św. Stanisława jest niemal niewidoczny, a przy głównych skrzyżowaniach wzdłuż ulicy Piłsudskiego miast brązowych turystycznych znaków drogowych, od połowy ubiegłego roku wyrastają gęsiego kolumny tablic z logami prywatnych firm... Metalowe szeregi wciąż się powiększają w pionie i w poziomie, w miarę jak wzrasta zainteresowanie przedsiębiorców reklamą na odcinku pasa drogowego intensywnie zatłoczonego w godzinach szczytu... A wszystko po to, by - jak tłumaczy rzecznik prasowy UM Siedlce, Joanna Skolimowska-Szpura - ułatwić zainteresowanym dojazd do podmiotów gospodarczych, pomóc uniknąć błądzenia. Nie należy oczywiście przypuszczać, jakoby miasto nie czerpało z tej kampanii wpływów... Rzecznik zastrzega jednak, że nie są one duże, a firmy z własnych środków pokrywają koszty wykonania tablicy. Skoro miasto zarabia na tym przedsięwzięciu niewiele, tym bardziej dziwi, że władze dotychczas nie zdecydowały się na ustawienie znaków turystycznych... Obiecują zrobić to w przyszłym roku... Ponoć są już plany. Dlaczego jednak biznes otrzymał palmę pierwszeństwa przed dziedzictwem kulturowym?

Komentarze
DODAJ KOMENTARZ