W mińskiej gminie

Odpowiednia oprawa uroczystości wpływa na jej atmosferę, a ta - na pamięć o szczególnych chwilach. W gminnym magistracie taką oprawę mają złote wesela

Pół wieku odwagi

W mińskiej gminie / Pół wieku odwagi

Na małżeńskie święto zaproszono cztery pary – Annę i Franciszka Szubów z Dłużki, Antoninę i Stanisława Górasów z Żukowa, Halinę i Władysława Bieleckich z Karoliny oraz Władysławę i Stanisława Krześniaków z Zamienia, które przybyły osobiście po prezydenckie medale. Dwie pary z Niedziałki Drugiej – Anna i Henryk Klimkowscy oraz Janina i Jan Lipińscy – odbiorą medale w domu. Szkoda, bo mieliby wspomnienia, a także pamiątkę dla dzieci i wnuków – jedyne w życiu zdjęcie ze złotego ślubu.
Tradycyjnie w uroczystości uczestniczyła Danuta Ryniewicz, która wraz z wójtem Sylwestrem Dąbrowskim i wicewójtem Lechem Sędkiem dekorowała półwiecznych jubilatów. Tym razem prócz medali, kwiatów, szampana i weselnego tortu była również płyta Kapeli Małego Stasia, która tylko czekała na sygnał, by zagrać mińskie przeboje i stare, biesiadne szlagiery. Zanim jednak Stanisław Woźnica zaprosił wszystkich do tańca, wójt Dąbrowski uprzytomnił jubilatom, że przed chwilą otrzymali najcenniejszy z medali.
- Żadne ordery im nie dorównają, ponieważ wasze są za 50 lat wytrwałości i odwagi. I to nie chwilowej czy pojedynczej, ale długoletniej i podwójnej, bo przecież w każdym małżeństwie są różne lata – podkreślał wójt.
A jakie te lata były? Jubilaci twierdzą, że chyba nie takie złe, skoro wytrwali i mogą się dziś cieszyć zdrowiem i pomagać dzieciom – nawet w gospodarstwie. Mają dziś od 69 do (nawet) 84 lat. Najmłodszą złotą panną młodą jest Halina Bielecka, najstarszym panem młodym – Stanisław Krześniak. Najwięcej – czworo dzieci i dziewięcioro wnucząt mają państwo Szubowie (byli z najmłodszym synem i wnuczkami), a dwoje dzieci i trójki wnucząt dochowali się państwo Górasowie. W sumie cztery obecne na uroczystości pary mają 12 dzieci i 27 wnucząt, a na prawnuczęta czekają, bo – jak twierdzili – dziś młodzi albo się długo uczą, albo dorabiają bez dzieci. Kiedyś było inaczej, toteż nie dali się zbyt długo namawiać na walce i tanga, a sztajerka zatańczyli z dawnym błyskiem w oku i rumieńcami na twarzach. Za nimi poszli w tany goście i wicewójt Sędek z pracownikami gminy. Jak wesele, to wesele, więc były i korowody, i sto lat, bo taki dzień zdarza się tylko raz w życiu. Życzę, by wszystkim małżeństwom (niezależnie od stażu) wystarczyło cierpliwości, skoro już odważyli się być bezcenną jednością.

Numer: 2005 49   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *