Spotkanie wokalistów chóralnych

W auli mińskiej Kazimierzówki doszło w niedzielę do trzeciego spotkania chórów i zespołów śpiewaczych. Przegląd zorganizowało Mińskie Towarzystwo Muzyczne z finansową współpracą starostwa, które na nagrody przeznaczyło 5,5 tysiąca złotych

Śpiewali dla siebie

Spotkanie wokalistów chóralnych / Śpiewali dla siebie

Osiem grup chóralno-śpiewaczych to niewiele jak na 130-tysięczny powiat, ale wystarczająca liczba osób, by aula nie świeciła oparciami krzeseł. Tak więc zespoły kibicowały sobie wzajemnie, a jury z Januszem Sadochem, Martą Radwańską i Anną Smater-Nagrabą nagrodziło wszystkich, bo wyjątki byłyby niedorzecznym wybrykiem.
Z dwóch chórów dziecięcych (IV-VI klasy SP) wyżej oceniono Kopernika pod batutą Tomasza Zalewskiego (II m. i 500 zł), a sulejówecki Pueri Contat Piotra Zawistowskiego wyróżniono 300-złotową kopertą.
Znacznie wyższy poziom zaprezentowało „Scherzo” ZS im. MS-C Anny Sobolak-Pielichowskiej i chór Macierzanki Krzysztofa Boruty. Oba zespoły zdobyły po tysiąc złotych za pierwsze miejsca.
Wśród chórów mieszanych i zespołów śpiewaczych najlepiej wypadł Ichtis Wojciecha Karasia z Sulejówka (1000 zł) przed chórem kameralnym ZNP Stanisława Woźnicy (600 zł) i Stanisłowiankami Floriana Wiktorowicza (400 zł). Klasą dla siebie (wyróżniony – 300 zł) był zespół wokalny „Nasze pokolenie” z Wielgolasu stworzony przez Jerzego Zawadkę i koleżanki z liceum w Mrozach, gdzie przed laty się uczyli i śpiewali odnosząc krajowe sukcesy. Przyznano też specjalną nagrodę Stanisławowi Woźnicy (400 zł) za osiągnięcia w propagowaniu chóralistyki.
Repertuary korelowały z charakterem zespołu. Były więc psalmy, hymny, trzykrotna „Ave Maria”, ale też pieśni ludowe - „Tam na polu sosna” i popularne – „Jak długo w sercach naszych” czy „Hej, od Krakowa jadę”. Słowem – dla każdego coś miłego, by nie żałować trzech godzin niedzielnego popołudnia. A jednak żal braku promocji medialnej tego pożytecznego spotkania, który mógłby się stać – i to z powodzeniem – festiwalem wokalnym. Ze sponsorami i przede wszystkim z publicznością. Chociażby po to, by obejrzeć pantomimiczną przypowieść o uzdrowionej narkomance w wykonaniu uczniów Mechanika, przy wtórze mrożącego krew rocka. Wybór sali też nie był najszczęśliwszy, bo estrada w MSzA jest bardziej akustyczna i przyjazna w odbiorze muzyki. No, ale tam miał się produkować zespół TAQ.

Numer: 2005 49   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *