Mińsk Mazowiecki – Niepodległej

- Cząstka narodu zawsze musi być pod bronią. Bez niej swoi czy obcy z domu cię wygonią – ostrzegał Mickiewicz, marząc o wolnej ojczyźnie, pachnącej mu zdrowiem. Po 1,5 wieku zdrowiem pachną nam bardziej pieniądze, którymi hańbimy honor naszych wyzwolicieli

Pół tysiąca flag

Mińsk Mazowiecki – Niepodległej / Pół tysiąca flag

Wypomniał handlarzom tę materialną chuć prałat Wołosiewicz podczas mszy za ojczyznę. Ale kupujący grzeszą na równi z nimi, bo gdyby nie szli, tamci zamknęliby sklepy na cztery spusty.
Pod pomnikiem Niepodległości burmistrz Grzesiak również nawiązał do aktualnych zachowań Polaków, którzy za nic mają honor i godność. Nic dziwnego, że poza granicami trzeba prostować stereotypy, co nie jest ani łatwe, ani przyjemne. Burmistrz zna to z autopsji, peregrynując dość często nie tylko do bliźniaczych miast.
Mimo nadciągającego deszczu mińszczanie przyszli pod pomnik, ale nie zobaczyli niczego ciekawego, nawet niepodległościowej etiudy mimów. Były za to liczne poczty sztandarowe (ponad 30), które – to nowość – pokłoniły się herosom Niepodległej. Ruchem delegacji wieńcowych sprawnie kierował Leszek Celej, kapitan Maj z 23 Bazy Lotniczej dobitnie odczytał apel poległych, żołnierze starali się równo strzelić w niebo, a kolporterki Tomasza Adamczaka z TPMM rozdawały „Srebrne Wieści”, jednodniówkę z przedrukiem artykułów, które ukazały się 11 listopada 1918 roku w ówczesnej mińskiej prasie.
W pałacu odświętnie, ale standardowo. Orkiestra dęta po sukcesach w Karben i w Warszawie (podczas wyboru kurkowego króla) nie pozwoliła na dłuższe rozmowy, zapraszając do wspólnego śpiewania pieśni legionowych. Tak się spodobała młodej obsłudze z baru „Regina”, że ta ofiarnie zbierała dla niej ze stołów ocalałe kawałki ciasta.
W 87. rocznicę Niepodległości zdarzyła się jeszcze uroczystość drogowa – również z udziałem orkiestry dętej wabiącej mieszkańców mińskich Piachów. A za orkiestrą maszerowali burmistrzowie, radni i właściciele firm uczestniczących w budowie łącznika ul. Limanowskiego ze Spółdzielczą, Zgody, Rodziny Sażyńskich i Traugutta. To już trzeci etap inwestycji drogowych łączących centrum miasta z przejazdem nadrzeczno-podmostowym z Zakładkowem.
Atrakcje otwarcia to przecinanie aż trzech wstęg i przykrawężnikowe picie szampana. Uwieczniliśmy tę uliczną parapetówkę nie tylko z powodów stricte dokumentalnych, ale też dla ewentualnych donosicieli śledzących władzę pijącą alkohol w miejscach publicznym. Nie szkodzi, że w takt marsza i na oczach policjantów. Jak się znieczulacz zaweźmie, to i tak doniesie.
PS. Podczas przemarszu nie było radnego Ciszkowskiego, który akurat liczył wywieszone flagi. Było ich „coś około pół tysiąca”. Aż czy tylko tyle?

Numer: 2005 47   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *