Rudno z kulturą

Niedzielne kulturalne otwarcie pałacowe w Rudnie należało do udanych. Artyści karmili gości strawą dla ducha, a przysmaki dla ciała znalazły też swoich amatorów, pogoda zachęcała do spacerów, a otaczająca obiekt przyroda odkrywała wspomnienia XIX-wiecznej świetności tego miejsca. Novum były tylko samochody z trudem mieszczące się na trawiastym parkingu

Furty fantazji

Rudno z kulturą / Furty fantazji

Burza zieleni, śpiew ptaków, bogactwo zgromadzonych w parku form artystycznych oraz zanurzony w letnim słońcu pałac witały gości imprezy, zorganizowanej przez Fundację dla Kultury i Rozwoju Osobistego „Być Więcej”. Monika Gawrylak, organizatorka i właścicielka kulturalnego centrum, wspólnie z muzykami oraz solistami Opery Narodowej śpiewała – Na miły Bóg, życie nie tylko po to jest by brać, życie nie po to, by bezczynnie trwać i aby żyć, siebie samego trzeba dać..., przychylając się tym samym do puenty płynącej z pieśni Stanisława Soyki o tolerancji.
Pałacowi goście otwierali się na kulturalny pomysł autorki, setnie się bawili i smakowali wszystkiego, także tortów jubilatki. Koncertowe spotkanie ubarwiał, aplikując dobry humor i zachęcając do wspólnego śpiewu baryton Andrzej Zagdański. Wszystkich chłopców w niewolę swymi piosenkami zabierała sopranistka koloraturowa Barbara Abramowicz, a trio instrumentalne: Grzegorz Pytlak – skrzypce, Paweł Olszewski – fortepian i Jerzy Kopiński – kontrabas wkradało się muzycznie w zakamarki alejek parkowych: Orzechowej, Brzozowej, Modrzewiowej czy Olchowej.
Tam, wśród mazowieckich rosochatych wierzb, polnych maków, wiejskich stawów, przygarbionych stodół i pachnących sianem pól czekały na pałacowych gości artystyczne doznania. Kołbielskie leluje, lalki, kogutki i inne wycinanki Małgorzaty Belkiewicz, malarskie impresje o koniach w sztuce polskiej, ludowy haft Katarzyny Czajki z Rudzienka czy szkice z architekturą Michała Andriollego wtapiały się naturalnie w swojski krajobraz okolicy. W pobliżu pałacowej oranżerii podwoje wyobraźni otwierały rysunki oraz pastele Moniki i Mai Gawrylak, cuda Anny Halladin na porcelanie malowane, sakralne rzeźby Anny Niedźwieckiej-Jędrzejowskiej, skórzane arcydzieła Marioli Kucińskiej oraz malarstwo mińskich artystów. Była Anna Gibała ze swoimi metaforycznymi obrazami i uczniowie Plastyka, których wspomagała dyrektor Elżbieta Wieczorek. Uwagę gości przyciągały instalacje Roberta Lisowskiego, proponowane w cyklu „Era zadeptywania”. Tematyka Holocaustu, Katynia i Golgoty Wschodu, obrazy malowane żywicą katyńskiego lasu, pamiątki i prywatne listy oraz wkomponowane w artystyczną wizję losy minionych pokoleń układały się w godny przypomnienia świat, który zjednywał sobie spragnionych historii widzów i bratał się z czasem obecnym.
Dla najmłodszych nie zabrakło waty cukrowej, lodów, miodowych przysmaków, zabaw ruchowych i spotkań z kołbielskimi strażakami. Do zmierzchu park rozbrzmiewał muzyką, szmerem fontanny i gwarem rozmów, pełen był westchnień zakochanych par oraz marzeń o jutrze. Nie tylko tym pałacowym, choć właśnie tutaj na parę godzin wróciło w niedzielę w całej swej kulturowej krasie.
Za pomoc w organizacji imprezy Monika Gawryluk dziękowała dyplomami artystom, sponsorom i mediom, goszcząc ich w saloniku przy ogrodowym tarasie. I obiecywała, że po tak udanym otwarciu nastąpi ciąg dalszy. Także artystyczny, nawet o zabarwieniu ludowym, choć pałac swoim urokiem powinien również zarabiać. Na pewno nie zabraknie chętnych na ekskluzywne konferencje...

Numer: 2012 29   Autor: Teresa Romaszuk, J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *