Mińsk Mazowiecki budżetowy

To była łatwa i zarazem trudna decyzja, bo mińska opozycja w radzie miasta wciąż nie ufa burmistrzowi. Stąd liczne pytania oraz doszukiwanie się błędów lub złej woli. Mimo tych animozji Jakubowski otrzymał absolutorium z brawami. I tak niemożliwe stało się faktem. Niemal absolutnym…

Absolut faktów

Mińsk Mazowiecki budżetowy / Absolut faktów

Już łagodny ton interpelacji mógł wskazywać na mało bolesny przebieg dyskusji nad absolutorium. Radny Tkaczyk na przykład skrytykował różnicę między centrum z kwiatami na latarniach, a zarośniętymi chwastami rondami i skwerami na obszarach miasta. Radny Błaszczak nie mógł zaś pojąć, dlaczego woda w fontannie przy rondzie Hallera jest brudna, a przy muzeum – czysta. Inni chcieli stojaków przy targowiskach i pasów na ul. Dąbrówki między supermarketami. A radny Ślusarczyk zapytał o miejskiego hycla, którym – jak się okazało – jest firmą Ferro Golańskiego kasująca 1900 zł za psa odstawionego do schroniska aż w Kolnie za Łomżą.
Pierwsze sygnały na temat skwitowania były optymistyczne. To efekt pracy komisji rewizyjnej z Robertem Ślusarczykiem i Krystyną Milewską-Stasinowską w głównej roli. Dzięki nim analiza budżetu wykazała, że burmistrz zrealizował w nadmiarze dochody, a wydatki osiągnęły 94 procent. Przy okazji zaoszczędził prawie 7 mln złotych, co spowodowało, że ogólnie zadłużenie miasta osiągnęło 13,3 mln zł.
Zmniejszony do 3,5 mln deficyt to w dużej mierze zasługa przetargów, które kończyły się nawet 40-procentowym obniżeniem ceny realnej do projektowej, czyli symulowanej. Jedyną ciężką winą władzy wykonawczej było pozyskanie tylko 145 tysięcy środków zewnętrznych, w tym zero funduszy unijnych.
Właśnie ten brak wytknęła Jakubowskiemu radna Szymkiewicz, a przy okazji cieszyła się, że burmistrzowi udało się wykonać budżet… opozycji.
Radny Kuć nazwał to oczywistym profesjonalizmem, a wiceprzewodniczący Jurek krytykował początkowe konferencje prasowe i pochopne negowanie wniosków opozycji, czego przykładem jest ul. Chochołowska modernizowana nie za sześć, a tylko 2,6 mln zł.
Co ciekawe także wiceprzewodniczący Góras był tym razem dość spolegliwy, chwaląc wydatek 16,5 mln zł na inwestycje dzięki kompromisowi. Jednak burmistrzowi dostało się za pasywność w pisaniu projektów unijnych i nadzór nad jednostkami kultury.
– Na początku zabrakło nam zaufania, ale wyszło dobrze – podsumował dyskusję przewodniczący Kulma, a radny Zwierz apelował o nieupolitycznianie rady. Tym razem się udało, o czym świadczy jednogłośne udzielenie skwitowania i brawa. Bito je nie tylko burmistrzowi, a ten dziękował za pomyślny efekt wszystkim swoim pracownikom.
Nawet rozwiązanie spółki portu lotniczego nie popsuło nikomu humoru, choć radni narzekali na brak promocji Janowa na miarę Modlina. Byliśmy za ciency wobec interesów NATO, ale też nie było kompleksowego projektu zagospodarowania terenu. To – jak twierdzi burmistrz – wina ówczesnych władz miasta, gminy i powiatu.
A kto jest winien trudniej sytuacji przedszkoli prywatnych? Na pewno nie samorząd, który najpierw daje zbyt duże dotacje, a po rozliczeniu część z niej odbiera. Właściciele placówek pozwali miasto do sądu, ale tam niczego nie wskórali. Reprezentujący ich na sesji Dariusz Gąsior nie chciał zrozumieć, że dotację można odłożyć na konto i korzystać z niej oszczędnie, by mieć z czego oddać. Trzeba myśleć, a nie liczyć na drapane. Burmistrz pomyślał przynajmniej w sprawie budżetu i wyszło mu to na dobre.

Numer: 2012 27   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *