50 lat TPMM

W maju 1962 roku grupka urzędników i nauczycieli powołała do życia twór rzadko spotykany w dziejach PRL-u. Wprawdzie przed wojna istniało już Towarzystwo Przyjaciół Mińska, ale aktywiści postanowili nie odwoływać się do sanacyjnej spuścizny. Bezpieczniej było powołać nowe  Towarzystwo Przyjaciół Mińska Mazowieckiego. Organizacja przetrwała pół wieku wbrew kłopotom zewnętrznym i wewnętrznym

Złotka pomysłów

50 lat TPMM / Złotka pomysłów

Główne obchody 50-lecia istnienia zaplanowali na sobotę, 12 maja. Obok uroczystości kościelno-oficjalnych, zarząd zaprosił gości na wspomnienia, wspólna biesiadę, wieczorowe przejażdżki starym autobusem i wydał okolicznościową gazetkę.
Już od 10.00 mińszczanie mogli przyjść do siedziby TPMM przy ul. Okrzei po prezent – jedną z publikacji wydanych przez TPMM. W samo południe rozpoczęły się zaś uliczne igraszki historyczne. Tym razem osoby znające datę powstania Towarzystwa przychodziły pod były Dom Partii, gdzie na początku znajdowała się jedna z jego siedzib. Na placu przed wejściem do obecnego PKO czekał prezes w dżinsach trzymający w dłoni „Świat Młodych”, a w torbie – nagrody.
Godzinę później w siedzibie MZM Damian Sitkiewicz mówił o białych plamach miasta, czyli Narodowej Demokracji w Mińsku Mazowieckim w 20-leciu międzywojennym. Jeszcze mniej osób przyszło na jubileuszowa mszę, a w sali pałacu Dernałowiczów goście zajęli połowę krzeseł.
Tam prezes Adamczak mówił o kondycji TPMM, a Lilla Kłos przypomniała dzieje stowarzyszenia w kontekście historycznym i personalnym. Okazało się, że przy 9 członkach zarządu decyzje wykluwają się po burzliwych dyskusjach, by nie powiedzieć – kłótniach. Ale to norma, jeśli w małej sali zbierze się kilkoro działaczy o różnych opcjach ideologicznych.
Czy tak było w 1962 roku, kiedy TPMM raczkowało? Niekoniecznie, bo – jak wspominała Ewa Ciąćka, córka pierwszego prezesa – wtedy działaczami były autorytety, jak jej ojciec Stanisław. Nie wiadomo, jak ten –urodzony w Łukówcu, a pracujący poza Mińskiem – nauczyciel  zdobył władzę, ale życie miał na pewno ciekawe. Uczył w Mrozach, Rembertowie, Sadownem i Sulejówku, gdzie go najlepiej pamiętają i cenią za brak konformizmu w 1968 roku, co spowodowało jego wcześniejszą emeryturę.
By jubileusz nie był tylko wspomnieniami, siedmioro członków doceniono honorowymi tytułami, a zdobyły je trzy panie – Elżbieta Janke, Maria Górska i Leontyna Sprzatczak oraz czterej panowie –  Franciszek Zwierzyński, Jerzy Kowalski oraz nieobecny Stefan Mielnik ze Stanisławem Chojnowskim.
Były listy od marszałka Adama Struzika i starosty Antoniego J. Tarczyńskiego, a miński burmistrz miał nadzieję, że dalsze działania na niwie kulturalnej przyniosą owocne rezultaty i satysfakcję.
Mniejsza o niwy, bo oto na ekranie zobaczyliśmy działaczy TPMM z Piotrem Nowickim w roli mentora  przemierzającego z kamerą ulice miasta. W jednym  z kadrów pojawił się Stanisław Ciszkowski z nieodłącznym aparatem i rowerem. Więcej takich zapaleńców by się zdało, ale skąd młody amator wspomnieniowych reportaży mógł o tym wiedzieć. Tak więc powstała etiudka na miarę 5-lecia, a nie złotych urodzin. Za mało, nawet gdy zrobił to gratis.
Występ młodzieży z GM-2 nie był zły, ale też nie wywarł większego wrażenia, ale za to jubileuszowy tort z cukierni Gromulskich wytoczył litry śliny.
Imprezy plenerowe to zaledwie kilkuletni pomysł wychodzenia z siedziby towarzystwa w miejską przestrzeń. Tym razem prezes Tomasz Adamczak zaproponował zwiedzanie miasta zabytkowym autobusem Jelczem 043, czyli popularnym ongiś ogórkiem. Każdy mógł udać się nim w objazd po mieście. W autobusie nie trzęsło jak dawniej na bruku, ale  hałas robił powszechna furorę.
To nie koniec obchodów, bo w środę, 16 maja o godz. 19.00 TPMM zaprasza do auli GM-3, na ogólnomiejski test wiedzy o historii miasta.

Numer: 2012 20   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *