Samorządy w praktyce

Daniel Milewski jest najmłodszym radnym w powiecie mińskim, ale wcale go to nie tremuje. Wręcz przeciwnie, od początku dużo mówił o potrzebie wprowadzenia praktycznych rozwiązań w administracji. Tym bardziej, że w prawniczej pracy zajmował się już nowym zarządzaniem publicznym dalekim od biurokracji, którą spotykamy w naszych urzędach. Teraz zajął się partnerstwem publiczno-prywatnym (PPP), którego nasi wójtowie i burmistrzowie ciągle się chyba boją. Zupełnie niepotrzebnie…

Czyste partnerstwo

Samorządy w praktyce / Czyste partnerstwo

W której gminie mieszkańcy nie chcieliby mieć sprawnej oczyszczalni, w jakim powiecie ludzie pogardziliby aquaparkiem, dlaczego miasto wydaje gazetę zamiast wspierać wolne media, które na dodatek mają szerszy zasięg i po co prywatyzować szkoły i szpitale, skoro można je z sukcesami prowadzić w ramach partnerstwa z podmiotami prywatnymi? – pyta Milewski. I żeby nie było wątpliwości, zaznacza, że w zakresie najważniejszych zadań publicznych jest przeciwnikiem klasycznych prywatyzacji czy – jak się modnie ostatnio mówi – komercjalizacji, bo wtedy władza pozbywa się odpowiedzialności.
Co to oznacza? Przede wszystkim zadaniami publicznymi lokalni gospodarze powinni nauczyć się zarządzać, a nie tylko je topornie wykonywać. Każdy wójt może być wirtuozem gminnego budżetu, jak np. gospodarz Mrozów. Jaszczukowi – nie tylko według Milewskiego – zarządzanie wychodzi koncertowo. Kultura, sport, infrastruktura i turystyka t istna harmonia dźwięków. W jego ślady idzie burmistrz Ciszkowski, który rozpisał nową partyturę, a dyrektor Góras już umawia występy. Pracownicy magistratu dopinają kontrakt na złotą płytę. Oby w innych gminach też tworzyły się sprawne i zgrane ekipy, bo zarządza się zawsze całym zespołem.
Zarządza się także partnerstwem. Zarówno wewnątrz urzędu, jak i w kontaktach z obywatelami i biznesowymi podmiotami prywatnymi. – Nie bójcie się więc panowie wypłynąć na wody PPP – zachęca Milewski.
Na czym konkretnie polega partnerstwo publiczno-prywatne czyli PPP? – dopytuje radny powiatu. I chce pozostać przy... fortepianie jako przenośni. Wyobraźmy sobie, że jakaś gmina ma fortepian, niestety stary i zepsuty, a na dodatek nikt z jej pracowników nie umie na nim grać. Tymczasem mieszkańcy bardzo chcieliby, skoro i tak muszą stać w urzędowych kolejach po dowód osobisty, by ten czas umilała im grana na żywo mazurek Chopina. Co w takiej sytuacji zrobiłby zaradny wójt? Podpisał umowę o PPP z firmą zajmującą się renowacją instrumentów, której pracownicy potrafią dobrze grać na klawiszach. To ta firma na własny koszt naprawiłaby fortepian, a wspomniany pracownik przez kilka lat, grywał na urzędowych korytarzach. Gmina nie wykładając ani złotówki i nadal pozostając właścicielem instrumentu, spełniłaby życzenie mieszkańców, którzy zachwyceni kunsztem pianisty hojnie wrzucaliby niemałe datki do jego kapelusza. A co, jeśli grajek partaczyłby robotę? Miałby pusty kapelusz! Gdyby był zatrudniony na gminnym etacie, to nigdy nie dowiedzielibyśmy się, czy to stanowisko jest potrzebne, a tak życie weryfikuje to na bieżąco.
Ktoś zapyta, że jak to możliwe by gość wyremontował fortepian i na tym potem nie zarobił? Otóż w PPP ryzyko finansowe spoczywa na partnerze prywatnym, a zatem jeśli on gra, to ma. PPP to więc uczciwa robota, a nie ciepły grajdołek. Można na tym dobrze zarobić, ale nie jest to skok na wielką kasę, tylko wysiłek.
W systemie PPP można robić właściwie wszystko. W gminie Ustka uruchomiono linię przewozów regularnych dzieci do szkoły i innych osób. Geniusz tego rozwiązania polega na tym, że mieszkańcy jeżdżą autobusami przewożącymi dzieci do szkoły. Gdzie indziej rosnący koszt oleju spowodował wzrost ceny energii cieplnej. Nie sztuka zakręcić kurek, więc gmina wniosła budynek dawnej kotłowni osiedlowej, a partner prywatny zobowiązał się do zaprojektowania i sfinansowania modernizacji infrastruktury ciepłowni. Na nim spoczęło ryzyko budowy i dostępności, a na gminie ryzyko popytu, gdyż zobowiązała się do ściągania od mieszkańców należności z tytułu odbioru ciepła, ogrzewania i ciepłej wody.
Jako lokalna społeczność stoimy teraz przed poważnym wyzwaniem, a stawką jest nasze zdrowie i bezpieczeństwo. Tak więc nie możemy dopuścić do dzikiej prywatyzacji powiatowego szpitala, ale coś zrobić trzeba, by za kilka lat lecznica była naszą chlubą, do której przyjeżdżają nawet zagraniczni pacjenci. PPP może okazać się lekarstwem na publiczną służbę zdrowia. Szczegóły już wkrótce.

PS. Z Danielem Milewskim można się skontaktować się za pomocą adresu kontakt@danielmilewski.pl lub przez portal facebook.com/D.G.Milewski.

Numer: 2012 20   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *