Jacek Dehnel to młody pisarz, poeta, tłumacz, malarz, autor przekładów pieśni do muzyki Piazolli, który zdobył dwie prestiżowe nagrody: w 2005 roku Nagrodę Kościelskich, a w 2007 został laureatem Paszportu Polityki. Ze swoimi czytelnikami spotkał się w Miejskiej Bibliotece Publicznej i przeniósł ich po epokach, zachwycił polszczyzną oraz urzekł osobowością
Z tyłu głowy
Arystokratyczny w sposobie bycia, ubrany w wytworny surdut (wyjątkowo bez laseczki i melonika) młody człowiek zadziwił już na wstępie licznie przybyłych czytelników. – Taka archaizacja stylu, także literackiego powiedział wiąże się z jego silnym zainteresowaniem przeszłością, będącej jednak stałym i nierozerwalnym składnikiem teraźniejszości – wyznał mińskiej publiczności. Opowiadał o swym pisaniu, jak o ciężkim urobku, wysiłku, a czasami i bólu fizycznym, wszak tyłek od tak długiego wysiadywania często też mu cierpnie. Ta praca pisarska dokonuje się w nim nieświadomie, z tyłu głowy i nigdy nie wie, kiedy dyktujący głos zarzuci go nowymi pomysłami. Smakuje różnorodnego języka, ascetycznego, kwiecistego czy dosadnego, zawsze jednak stara się odpowiednie dać rzeczy słowo.
Spotkanie rozpoczęło się przeczytaniem przez pisarza fragmentu swojej książki „Lala”. Autor objawił w tym momencie wspaniały talent lektorski, a trafny wybór zabawnej części do odczytania zaowocował spontaniczną reakcją publiczności, która co chwila wręcz wybuchała śmiechem lub odpowiadała brawami.
Zadzierzgnięta przyjaźń z gościem pozwoliła na swobodne zadawanie pytań. Zanim jednak pojawiły się te ambitniejsze, zauroczone panie, mimo bliskości swych mężów głośno wyrażały swą fascynację młodym pisarzem. Musiały przeżyć jednak spory zawód, gdy przyznał się do związku z... mężczyzną. Nie wystraszyło to fanów, którzy dopytywali o historię powstania kolejnych książek, o źródła pomysłów oraz o rolę nauczycieli polonistów w jego twórczym rozwoju. Zdarzyła się – jak powiedział – jedna sakramencka idiotka, ale większość przedstawiała wysokie standardy naukowe, oryginalność oraz wolę walki, a z niektórymi przyjaźni się do dziś.
Jacek Dehnel sięga po interesującą jego zdaniem tematykę i nie podąża za modą. Pierwszy skarbiec literacki, to najczęściej wspomnienia z dzieciństwa. Saga rodzinna Lala, to książka, którą nosił w sobie. Bohaterowie, ukazani w opowieściach, zdarzeniach, wspomnieniach, humoreskach i anegdotach budują klimaty w kolorze sepii. Jednocześnie jest to powieść o odchodzeniu, żegnaniu i umieraniu, jako części życia. Zdaniem autora świadomość śmierci sprawia, że możemy i powinniśmy cieszyć się życiem.
Autor opowiadał o pracy nad Balzakianami, o swojej fascynacji Balzakiem oraz o tym, że sportretowane polskie społeczeństwo tam ukazane w osiemdziesięciu procentach przypomina te z czasów tego francuskiego pisarza. Wyraz swojej tęsknoty za cielesnym malarstwem Dehnel ukazał w książce Saturn. Opisuje tam trudną relację dominującego ojca geniusza z delikatnym, przytłoczonym osobowością Goi synem. Z pewnością nie jest to książka o szczęściu, bo te pisane są – jak powiedział Dehnel – białym atramentem. Książki mają boleć i wtedy je pamiętamy.
Numer: 2012 16 Autor: Teresa Romaszuk
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ