Powiat sesyjny

Mało kto się spodziewał, że Janów nie pójdzie do budynku CKU, a Siennica na garnuszek gminnego samorządu. A jednak kilku radnych i bezpośrednio zainteresowani pracownicy szkół do końca walczyli o zmianę swego losu. Nie udało się, ale byli świadkami kilku bolesnych prawd...

Prawdy do bólu

Powiat sesyjny / Prawdy do bólu

Sesję zwołaną na 4 kwietnia wzbogaciły na początku wyznania stróżów bezpieczeństwa społecznego i sanitarnego. Nie możemy narzekać na statystyki, ale czy rzeczywiście czujemy się bezpiecznie? Komendant Kokoszka i inspektor Boruta bezpośrednio nie dali gwarancji i spokoju, alarmując o wakatach w PSP i... modzie zapraszania zdrowych dzieci, by zaraziły się od chorych np. wietrzną ospą. To nie tylko naganne, ale i głupie, by w ten sposób omijać szczepienia ochronne. Co innego mińska kranówka, która najlepiej smakuje bez gotowania. Według inspektor Boruty jest ona lepsza od wód butelkowanych.
Oboje prezenterzy niewątpliwych osiągnięć swoich placówek schodzili z mównicy z oklaskami, ale też na nich skończył się zbyt dobry nastrój na sali obrad.
Pierwszy pod młotek poszedł Janów, czyli zmiana lokalizacji szkół agrotechnicznych z pałacu do budynku CKU. Nie od razu, bo niespodzianie wywiązała się dyskusja. Najpierw radny Kikolski poprosił o konkretne argumenty, a radny Wiktorowicz jeszcze raz próbował przekonać oponentów, że uczniom ZSA byłoby lepiej w Siennicy. Nie tylko im, także kierunkom kształcenia, bo trzeba rozwijać szkolenie rolniczych elit.
– Niech idą, gdzie chcą – twierdził radny Prus, a jego gminny kolega Zdanowicz upominał się o analizę kosztów i – jak Wiktorowicz – kształcenie rolnicze.
– Zamknąć dyskusję, bo radni się powtarzają – orzekł bez ogródek radny Wróblewski. Nie tak szybko. Tuż przed wnioskiem zgłosił się do mowy radny Samociuk i wygarnął obrońcom Janowa całą prawdę. Przypomniał im list do zarządu, w którym odżegnywali się od przenosin do Mińska Mazowieckiego – Co się stało, że od grudnia zmieniliście stanowisko o 180 stopni? To jakaś manipulacja, bo przecież wszystko, o czym wtedy pisaliście, jest w Siennicy – grzmiał dyrektor GM-3, wytykając koalicji nieczułość na argumenty. Otrzymał brawa, a wezwany do tablicy wicestarosta Płochocki ograniczył się tylko do powtórzenia zalet proponowanego przez zarząd rozwiązania.
Ostatecznie dyskusję przerwano, a za przeniesieniem ZSA do CKU głosowało 16 radnych. Za dużo, by 10 przeciwnych mogło myśleć o zahamowaniu zmian. Za to szkoły ponadgimnazjalne w Siennicy oddali gminie bez dyskusji. Podobnie było podczas przejęcia szkoły przez siennicką radę gminy.
Przeniesienie uczniów to jednak nie wszystko, bo opustoszały pałac będzie niszczał. Do takiego wniosku doszedł zarząd powiatu, namawiając radnych do wyrażenia zgody na jego sprzedaż.
– Czy to aby nie bolszewizm? – dopytywał radny Wiktorowicz, który owszem ceni dopływ pieniędzy do kasy powiatu, ale nie za taką cenę nieuczciwości. Takie stawianie sprawy nie spodobało się radnemu Piaseckiemu, jednak nie udało mu się zakończyć dyskusji. Apelował radny Wyszogrodzki, który tym razem nie wytrzymał próby cierpliwości. Temat uciął sam starosta Tarczyński, uświadamiając oponentom, że powiat jest właścicielem nieruchomości, a jeżeli znajdą się spadkobiercy, to po ogłoszeniu przetargu mogą wystąpić o zwrot dóbr. Podczas komunalizacji w 1999 roku nie było żadnych roszczeń, więc trzeba się martwić tylko o szybkie zbycie zabytkowego obiektu.
Tak oto podczas jednej sesji Janów poszedł pod młotek dwa razy. Miejmy nadzieję, że reformy nowej koalicji przyniosą jej nie tylko bolesny gniew niezadowolonych. A pałac niech trafi w godne ręce, by nie był szkoła przetrwania, a stał się oazą tradycji i kultury.

Numer: 2012 15   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *